Polska dobra dla bobra. Największy gryzoń Europy

Ponad 100 tys. – na tyle szacuje się obecnie polską populację bobra europejskiego. Dziś trudno uwierzyć, że tuż po II wojnie światowej tych zwierzątek praktycznie nie było – liczebność szacowano wtedy na 130 sztuk.



Jeszcze 20 lat temu spotkać bobra było sporym wyzwaniem. Dzisiaj w zasadzie nie ma rzeki w Polsce, na której nie widać byłoby śladów ich działalności. Jakby tego było mało, bobry coraz częściej wchodzą do miast. Na stałe zadomowiły się w Warszawie. Studenci z Wydziału Biologii UKSW policzyli, że w samej stolicy mieszka 15 rodzin, które liczą 55 sztuk. Aby zaobserwować skutki ich działalności, wystarczy przespacerować się po praskim brzegu Wisły. Często zdarzają się interwencje, w ramach których strażacy muszą usuwać drzewa zagrażające ludziom. To jednak niewielka cena, którą warszawiacy chętnie płacą. Warszawskie bobry to prawdziwi celebryci i chętnie pozują do zdjęć, a z wędkarzami są wręcz zaprzyjaźnione.



Problem na prowincji

Jednak nie wszędzie bobry witane są tak przyjaźnie. Jak mało kto potrafią się dać we znaki. Stale bowiem kombinują, aby poprawić swoje warunki mieszkaniowe. A ponieważ do życia potrzebują wody, dlatego też na wszelakich ciekach wodnych budują tamy i sieci kanałów, piętrząc wodę i doprowadzając do tworzenia stawów i zalewów. W swojej działalności nie biorą jeńców! Blokują przepusty pod drogami. Niszczą groble i przerywają wały. Krzaki i drzewa ze swojego najbliższego otoczenia dosłownie wycinają w pień. Problem z roku na rok się powiększa, co najlepiej pokazują sumy wypłaconych odszkodowań z tytułu działalności tych największych europejskich gryzoni. Z danych Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wynika, że w 2009 r. za szkody spowodowane przez bobry zapłaciliśmy jako podatnicy prawie 6 mln zł. W 2015 r. była to już kwota przekraczająca 17 mln. W sumie, w latach 2009–2015, bobry kosztowały nas ponad 80 mln zł. To z pewnością nie jest pełna kwota, bo należy dodać straty Lasów Państwowych. Leśnicy coraz głośniej skarżą się na niszczenie i zalewanie cennych drzewostanów. Lasy Państwowe tych strat nie liczą, ale z pewnością sięgają one dziesiątek mln zł. Jak zwracają uwagę badacze, niebezpieczne może być również zbliżanie się bobrów do ludzi. Nikt nie wie, czy częstsze kontakty tych gryzoni z ludźmi nie doprowadzą do wymiany pasożytów czy chorób, których skutków na razie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Oddzielnym problemem jest także niszczenie wałów przeciwpowodziowych. Nie jest tajemnicą, że przy głębokich akwenach bobry nie budują klasycznych żeremi, lecz kopią nory w brzegu. Czasami może się zdarzyć, że w krytycznym momencie wał nie wytrzyma i zostanie przerwany.



Druga strona medalu

Nie jest jednak tak, że bóbr oznacza kłopoty. Wręcz przeciwnie – ich rola w ekosystemie jest ogromna. Zgodnie z ostatnim nurtem w nauce badacze wyliczają, ile warta jest praca poszczególnych zwierząt. Na przykład oszacowano, że rola pszczół na świecie jest warta około 222 miliardów dolarów (stosując tę metodologię Greenpeace oszacowało pracę naszych rodzimych owadów zapylających na 4,1 mld zł. ). Dużo niżej wyceniono bobra. Światowy wkład tych gryzoni to około miliard dolarów. Ile z tego przypada na nasze zwierzątka? Ekolodzy twierdzą, że może to być kwota kilkuset milionów złotych. Bobry na pewno są pożyteczne. Przede wszystkim pełnią funkcję retencyjną. Wprawdzie potrafią zalać część lasu i łąk, ale dzięki temu sąsiadujące tereny rozwijają się lepiej z powodu stałej obecności wody. Co istotne, tamy bobrowe spełniają swoją funkcję zarówno w czasie suszy, jak i powodzi. To dość istotne, bo tamy i cieki wodne budowane przez bobry to swego rodzaju naturalne oczyszczalnie ścieków. Woda przefiltrowana przez tamy stworzone z mułu i gałęzi jest czystsza. Rozlewiska stworzone przez bobry to również wspaniałe ekosystemy, które sprzyjają rozwojowi wielu gatunkom ssaków, ptaków, skorupiaków, gadów i ryb. Bez „zaplanowanych” przez bobra terenów trudniej egzystować np. takim gatunkom jak wydra, żółw błotny, bocian czarny czy zimorodek.



Historia zatoczy koło?

Bobrowi żyje się więc w Polsce wyjątkowo dobrze. Przywrócenie tego gryzonia to wielki sukces polskich przyrodników i naukowców. Nie sposób jednak nie dostrzec, że populacja tych zwierząt przekroczyła już wszystkie założenia. Prof. Wirgiliusz Żurowski, który był pionierem przywracania bobra, stwierdził, że kiedy liczebność gatunku przekroczy 20 tys., trzeba wpisać go na listę zwierząt łownych. Te założenia jednak nie sprawdziły się, i to z kilku powodów. Najważniejszy jest taki, że myśliwym nie spieszy się do polowań na bobry, ponieważ nie mają one większej wartości. Ludzie już dawno przestali potrzebować nieprzemakalnych bobrowych czapek, nie wierzą też w to, że jądra bobra to panaceum na wszelkie choroby. Jedyną korzyścią mogłoby być pozyskanie ich mięsa, które niegdyś było uważane za przysmak. Teraz jednak nie trafia w gusta konsumentów. Myśliwi wstrzymują się z jeszcze jednego ważnego powodu. Podjęcie się gospodarowania tym zwierzęciem spowodowałoby konieczność wzięcia na siebie kosztów odszkodowań. Mogłoby się to skończyć bankructwem kół łowieckich. Już dzisiaj często mają one problemy z wypłacaniem pieniędzy za szkody z tytułu działalności dzików. Z punktu widzenia gospodarczego różnica między tymi gatunkami jest taka, że na dziku można zarobić, sprzedając go na skupie, a w wypadku bobra jest to mało prawdopodobne. Ponadto, w naszym kraju nie ma tradycji odstrzału tych zwierząt. Co prawda Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska wydają już zgody na odstrzał, tylko że prawie nigdy nie jest on realizowany. Dlatego w niektórych kręgach wraca pomysł powołania funkcji bobrowniczego. Funkcja ta powstała za czasów... Bolesława Chrobrego. Czy tak się jednak stanie? Nic na to nie wskazuje. Bobry nie mają powodu do płaczu. Polska pozostanie dla nich dobra.



Ciekawostki

1. Tajemnica bobrowej czapy

Skóry bobra były bardzo cennym i luksusowym towarem. Dawniej miały zastosowanie jako… czapki. Nosili je m.in. jezuici. Stąd też powiedzenie „jakby w bobrowej czapce chodził”, czyli określenie człowieka dumnego, surowego i hardego.



2. Kwadrans pod wodą

Usłyszenie plusku w okolicach żeremia oznacza, że nieprędko zobaczymy tu jakiegoś bobra, bo to sygnał ostrzegawczy. Według ekspertów bóbr wytrzyma pod wodą do 15 minut. Długo? Rekord Guinessa Niemca Toma Sietasa wynosi ponad 22 minuty.



3. Marzenie rzeźników

Bóbr przez wieki był ceniony przez myśliwych, m.in. dlatego, że ma bardzo dobry stosunek masy ciała do ilości mięsa. Według badań z 2002 r. wynosi on 54,5 proc. Mięso ma wysoką zawartość wielonasyconych kwasów tłuszczowych i składników mineralnych.



4. Chrobry ekolog

Historia ochrony bobra na ziemiach polskich sięga średniowiecza. W XI wieku król Bolesław Chrobry zabronił polowania na te zwierzęta na podległych mu terenach łowieckich. Ustanowił też urząd bobrowniczego, który opiekuje się bobrami.



5. Kastrować się jak bóbr

W czasach starożytnych wierzono, że bóbr potrafił się… kastrować. Jego jądra były bardzo cenne, wykorzystywano je jako medykamenty. Według kronikarzy osaczony przez myśliwych bóbr (łac. castor) mógł odgryźć sobie jądra, aby porzucić je na przynętę i zyskać w ten sposób możliwość ucieczki.



6. Przysmak postny

Wielki Post był niegdyś dla bobrów najtrudniejszym okresem w roku. Przede wszystkim dlatego, że tego ssaka uznawano kiedyś za… rybę. Wszystko przez jego ogon, zwany inaczej pluskiem lub kielnią, który ma skórę przypominającą łuski.



7. Zapach bobra

Kastoreum przez setki lat służył do wytwarzania perfum. Zapach, opisywany jako dziki i cielesny, jest zasługą wonnej, żółtawej i oleistej wydzieliny gruczołów analnych bobra. Składnik – dziś uzyskiwany syntetycznie – znajdziemy w zapachach produkowanych przez takie firmy jak Channel czy Givenchy.



8. Wędkarski stereotyp
|
Wśród niedouczonych wędkarzy bóbr nie ma najlepszej opinii. Wszystko przez nieprawdziwą opinię, że żywi się… rybami. To bzdura. Jego dieta składa się wyłącznie z roślin (zjada około 200 gatunków roślin zielnych i 100 drzewiastych).

9. To nie ja niszczę wały

„To nie ja niszczę wały, Bronisławie wspaniały” – taką piosenkę na melodię „To nie ja byłam Ewą” Edyty Górniak śpiewali przedstawiciele „Naszości” podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Poznaniu w 2010 r. Była to reakcja na decyzję o odstrzale bobrów, którą podjął Jerzy Miller, ówczesny szef MSW.



10. Bobrza stomatologia

Zęby bobra rosną przez całe życie. Zwierzę posiada dwie pary dużych, dochodzących do 10–12 cm siekaczy pokrytych warstwą pomarańczowego, twardego szkliwa. Dolne zęby są ukrwione, a więc gryzoń ma w nich zmysł czucia, umożliwiający mu precyzyjne działania.