Zapewne jesteście ciekawi jak zakończyła się nasza dzisiejsza przygoda z rykowiskiem. Jak pamiętacie, droga do obserwacji jeleni była wyjątkowo długa, a udała się wyłącznie dzięki pomocy saren [czytaj Pomoc saren]. I choć wyprawa kosztowała niemało cierpliwości, było naprawdę warto.
Dwóm łaniom towarzyszył niespokojny byk. Najpierw krążył z daleka, próbując ocenić ewentualne zagrożenia. Gdy doszły go niepokojące odgłosy, najwyraźniej napierał na partnerki, aby te oddaliły się we wskazanym przez niego kierunku. Wszystko szło nadzwyczaj opornie. Tym razem niepokój był jednak zupełnie niepotrzebny. Dwaj młodzieńcy, kręcący się tuż za chmarą, na udział w godach jeszcze długo będą musieli zaczekać. Teraz, co najwyżej działają amantowi na nerwy.