Lasy Państwowe wraz z Ministerstwem Środowiska przedstawiły pierwsze wyniki największej w historii Puszczy Białowieskiej inwentaryzacji przyrodniczej. Już dzisiaj wiadomo, że zrewidować będzie trzeba część dogmatów, które głoszono przez ostatnie lata.



Od lat wśród naukowców trwa spór o to, jak należy chronić Puszczę Białowieską. Po jednej stronie barykady są zwolennicy pielęgnacji lasów i dbania o stan przyrody przez człowieka, z drugiej zaś aktywiści ekologiczni i naukowcy, którzy nie zgadzają się na ingerencję ludzi w ekosystem. Mimo że spór ten trwa już od ponad 20 lat, to jednak nasilił się w 2012 r., kiedy w Puszczy pojawiła się największa w historii plaga kornika drukarza. Dla zwolenników aktywnej ochrony był to koronny dowód na to, że eksperyment ekologów się nie powiódł, co doprowadziło do degradacji białowieskich lasów i masowego zaniku świerka. Innego zdania są aktywiści, przez których plaga kornika została przyjęta z zachwytem i aplauzem oraz uznana za powrót do normalności. W trakcie debaty wyszło jednak na jaw, że toczony spór nie opiera się na faktach, ale na emocjach i wzajemnym szachowaniu się półprawdami.



Ustalamy fakty

Lasy Państwowe postanowiły więc uruchomić specjalny „Program dla Puszczy Białowieskiej”. Jego pierwszym etapem ma być dokładne zbadanie zasobów przyrodniczych tego obszaru. W kwietniu 2016 r. w teren ruszyło około 200 badaczy – leśników i naukowców. Na obszarze Puszczy Białowieskiej wyznaczono 1400 obszarów badawczych o powierzchni 400 metrów kwadratowych każdy. Mapa tego terenu z naniesionymi obszarami badawczymi przypomina gęste sito. Powierzchnie są bowiem rozmieszczone regularnie na całym terenie trzech nadleśnictw (Browsk, Białowieża, Hajnówka) i Białowieskiego Parku Narodowego. Na tych obszarach badano m.in. ilość martwego drewna. Spisywano owady, płazy, gatunki runa leśnego i drzew, a także ślady działalności człowieka. Odrębnie naukowcy przeprowadzają również inwentaryzację ptaków, nietoperzy, a także wszystkich źródeł historycznych, które dokumentują działalność człowieka w Puszczy Białowieskiej. Aby zobrazować, z jaką starannością naukowcy podeszli do zagadnienia, dość powiedzieć, że na powierzchniach badawczych uwzględniano drewno o wymiarach 50 cm długości i 7 cm grubości, a przy analizie źródeł historycznych sięgnięto nie tylko do archiwów w Polsce, lecz także w Petersburgu, Wilnie, Grodnie i Moskwie. W spisie widnieje już ponad 22 tys. pozycji. Wiele z nich jest nowych. Odnalazł się na przykład operat urządzania lasu z 1931 r.



Pokrzywa za miliony

Pracami zespołu badawczego z ramienia Lasów Państwowych kieruje Jan Tabor. To on przedstawił pierwsze wyniki badań. Wiele z nich obala mity rozpowszechniane przez aktywistów ekologicznych. Przede wszystkim ostatecznie okazuje się, że mylne jest przekonanie o tym, że gradacja kornika drukarza jest „niewielka”. Według szczegółowych wyliczeń w Puszczy Białowieskiej leży 3,8 mln m sześc. gnijącego drewna. Badacze podzielili je na klasy w zależności od stopnia rozkładu. Jak się okazuje, na terenie BPN zalega ponad 1 mln m sześc. drewna silnie już rozłożonego. W lasach użytkowanych przez Lasy Państwowe – ponad 2,6 mln m sześc., które zaliczono w większości do kategorii 1, co oznacza, że nie zdążyło ono zmienić swojej struktury. Czy to dużo? Jak szacują eksperci, zasobność całej polskiej części tego kompleksu leśnego w drewno ocenia się na 15 mln m sześc. Oznacza to, że w ostatnich latach straciliśmy blisko 1/3 Puszczy Białowieskiej. Jak udowadnia inwentaryzacja, na miejscach, gdzie jeszcze kilka lat temu rosły dorodne drzewa, coraz częściej pojawiają się gatunki ekspansywne, które zagarniają przestrzeń i uniemożliwiają odnawianie się rosnących tam do tej pory gatunków. Rozprzestrzeniają się takie rośliny jak malina, pokrzywa, perz, trzcinnik, nawłoć. Wszystkie te gatunki należą do pospolitych. Szybko postępujące znikanie drzewostanów i zmiana ich charakteru oznacza kłopoty dla różnych gatunków owadów. Jako przykład można podać zgniotka cynobrowego, ściśle chronionego chrząszcza, który znajduje się w czerwonej księdze zagrożonych gatunków. Jak się okazuje, do życia potrzebuje on świeżo zamarłych drzew. Dlatego raczej nie spotkamy go już w Parku Narodowym. W interesie tego owada jest więc, aby zamieranie drzew odbywało się sukcesywnie przez lata. A w tym mogłaby pomóc właśnie gospodarka leśna.



Pola w Parku Narodowym?

Las pierwotny – takiej zbitki używa się często w odniesieniu do Puszczy Białowieskiej. Przez takie pojęcie rozumiemy ekosystem, który w żaden sposób ani pośredni, ani bezpośredni nie został zmodyfikowany przez człowieka. Używanie tego pojęcia wobec PB było oczywistym absurdem, mimo to dość często powtarzanym przez aktywistów. Przecież przez wieki w Puszczy odbywały się polowania, działali bartnicy (w szczycie 950 barci produkowało tysiące litrów miodu rocznie), wypalano węgiel drzewny, były smolarnie i potażownie. Podczas ostatnich inwentaryzacji badacze odkryli dziwne liniowe skupiska kamieni. Teren Białowieskiego Parku Narodowego w dużej części jest poprzecinany takimi liniami, które, jak sądzą badacze, świadczą o tym, że kiedyś były tam... pola uprawne. Wygląda na to, że usypane z kamieni długie górki były efektem pozbywaniem się kamieni podczas orki. Jak na razie jest to hipoteza robocza. Naukowcy chcą przebadać te miejsca dokładniej, aby ocenić, kiedy te miedze zostały usypane. Ostatecznie obali to mit o pierwotnym charakterze tych lasów.



Przekonać społeczeństwo

– Żeby chronić, musimy znać – mówił Jan Tabor podczas konferencji w Ministerstwie Środowiska. Jego zdaniem, wiedza, którą zebrano podczas tych szeroko zakrojonych badań, pozwoli na dostosowanie działań do ochrony gatunków. Lasy Państwowe planują stworzenie interaktywnej mapy, dzięki której będzie można zapoznać się ze wszystkimi wynikami badań. – Ta inwentaryzacja pokazuje, że jeżeli mamy zachować albo przywrócić różnorodność gatunków w Puszczy Białowieskiej, która zanika na naszych oczach, to jednak musimy wrócić do koncepcji czynnej ochrony przyrody – podkreślił dr Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych.