Łatwo można byłoby go przeoczyć. Szaro-brązowe barwy upierzenia z wierzchu, od spodu kremowa biel z widocznymi, ciemnymi cętkami, zapewniają doskonały kamuflaż, aby ukryć się w gąszczu Puszczy Białowieskiej. Drozd zresztą umiejętnie wykorzystuje swoje barwy ochronne, chroniąc się przed intruzami w gęstych koronach drzew.

No dobrze, być może łatwo byłoby go przeoczyć, gdyby nie ten nadzwyczajny głos. Nie na darmo bowiem naszego bohatera drozda nazywamy śpiewakiem. Jego pogwizdywania unoszą się daleko po lesie, zwracając uwagę pięknymi melodiami. Znakomicie naśladuje głosy puszczy, by w zajmujący sposób wpleść je w swoje własne, autorskie kompozycje. Ułożone wersy z upodobaniem powtarza.

Drozd śpiewak ma ciało o długości 20 do 24 cm, samiec nie różni się w sposób wyraźny od samicy.

Swoje uplecione z traw, mchów i liści gniazda, ptaki wzmacniają gliną. Budują je wśród krzewów, wybierając miejsca o gęstym podszycie. W nich samice wysiadują do pięciu niebieskawych, nakrapianych jaj. Młode opuszczają gniazdo po dwóch tygodniach, choć jeszcze nie do końca opanowały trudną sztukę latania. Zdane na opiekę rodziców, nieco gapowate pisklaki, stanowią dość łatwy cel drapieżników.

Drozdy żywią się owadami, leśnymi owocami i ślimakami, na które znalazły doskonały sposób. Schwytanego ślimaka zabierają do swojej kuźni, którą stanowi większy kamień. Ptaki z wprawą uderzają ślimakiem o kamień, aż rozbiją twardą skorupę i w ten sposób dobierają się do jej wnętrza.