Bocian to symbol Polski. Ale właściwie dlaczego, skoro opuszcza nasz kraj, gdy tylko temperatura spada, i większość czasu spędza za granicą? A są takie zwierzęta, które zostają z nami mimo śniegu, zimna i krótkich dni… I w te dni garną się do nas.
Las zimą nie nastraja do spacerów i wędrówek. Wszystko pokryte śniegiem i lodem, względnie rozmokłym błotem, które szybko brudzi buty i ubranie. Tymczasem zima jest idealną porą, aby dostrzec dzikie zwierzęta, a nawet często stanąć z nimi oko w oko. Wystarczy jedynie poznać ich zimowe zwyczaje.
Na żubrzej polanie
Lasy Państwowe od kilku lat organizują transmisje on-line z polany żubrów w Nadleśnictwie Browsk w Puszczy Białowieskiej. Zawsze zimą jest tam najciekawiej. W tej trudnej porze roku zwierzęta te mają tendencję do zbierania się w większe grupy w miejscach, gdzie mają dostatek jedzenia. W wypadku żubra, zwierzęcia na wpół hodowlanego, oznacza to bytowanie w specjalnie dla nich wybudowanych paśnikach, w których podawane jest im siano i lizawki, gdzie mogą uzupełnić potrzebną im sól. Dlatego też niemal 24 godziny na dobę można śledzić, jak zachowują się żubry. Ale nie tylko one! Na polanie równie często pojawiają się dziki, jelenie i sarny, a w ślad za nimi drapieżniki, np. wilki. Nic dziwnego, że profil cieszy się ogromną popularnością i jest śledzony przez dziesiątki tysięcy osób z całego kraju. – W ubiegłym sezonie zanotowaliśmy 2,3 mln jego odsłon. Od zeszłego roku jesteśmy na portalu YouTube.com. Liczymy, że powtórzymy ten sukces – mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych. Największym hitem ubiegłego roku okazał się pozorowany atak wilków na żubra. – Nasz filmik obejrzało 2,5 mln osób. To zasięg niemal telewizyjny – dodaje Malinowska. Profil o żubrach na Facebooku śledzi ponad 108 tys. obserwujących. Na polanie często można spotkać kilka tych zwierząt naraz. Tegoroczny rekord to 23.
Wyjdź w teren!
Tymczasem wcale nie trzeba tego robić zdalnie. Można wyjść w teren, i to często blisko naszych domów. Jeżeli gdzieś w okolicy znajduje się paśnik, lizawka z solą lub leśne nęcisko myśliwych, tam w momencie gdy spadnie śnieg, można się spodziewać saren i jeleni. Zimą łatwiej również przewidzieć, gdzie będą zjawiać się łosie, które uwielbiają zjadać sosnowe pędy z młodych drzewek. Wszędzie tam, gdzie się one znajdują, z pewnością można spotkać również te ogromne zwierzęta. Silne mrozy, o ile w końcu przyjdą, mogą być też dobrą okazją do wejścia wszędzie tam, gdzie do tej pory nie dało się wejść. To świetna pora, aby podziwiać np. działalność bobrów. Jeśli będziemy mieli szczęście, to zaobserwujemy magazyny żywności tych zdolnych konstruktorów. Nawiasem mówiąc, dzięki temu można obliczyć w przybliżeniu liczbę tych zwierząt. Tak się bowiem składa, że na jednego bobra przypada od 1,5 do 4,5 m3 drewna. Przy silnym mrozie możemy więc zobaczyć z bliska żeremia i bobrowe tamy. Oczywiście warto zachować ostrożność, gdyż bobry, jak wiadomo, żyją na rzekach, które rzadko całkowicie zamarzają. Niezwykle ciekawe jest również to, że zimą zwierzęta częściej pojawiają się w pobliżu siedzib ludzkich. W czasie, gdy jest duża pokrywa śniegu dużo łatwiej jest tu znaleźć jedzenie. W takich sytuacjach można z bliska obserwować futrzanych i skrzydlatych przyjaciół.
Z wizytą na stołówce
Najłatwiej oczywiście obserwować ptaki. By mieć swoją telewizję na żywo, wystarczy zainwestować w karmnik. Najlepiej wydać kilkadziesiąt złotych na taki stworzony przez profesjonalistów. Szczególnie trzy jego typy są warte polecenia. Pierwsza, najdroższa opcja to tubowy karmnik napełniany orzechami i nasionami. Dobrej jakości produkt dostaniemy już za kilkadziesiąt złotych. Jeśli miałbym wybierać osobiście, kupiłbym kule tłuszczowe, które można powiesić w dowolnym miejscu, a które natychmiast ściągają sikorki z okolicy. Można je dostać na portalu internetowym Allegro. Cena nie jest wysoka i przy zakupie kilkudziesięciu sztuk jest mniejsza niż 1 zł. Od lat takie właśnie karmniki wiszą na balkonie w moim rodzinnym domu. Oznacza to, że sikorki i inne przylatujące do karmnika ptaki mogę obserwować z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Ptaki szybko się orientują, że siedząc za szybą, nie jesteśmy dla nich żadnym zagrożeniem. Dokarmiając ptaki, należy jednak pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze, powinniśmy zacząć dopiero, gdy pojawi się śnieg. Inaczej ptaki się rozleniwiają, co jest dla nich niebezpieczne. Powinny bowiem umieć zdobywać jedzenie. Warto również pamiętać, że gdy zaczniemy je dokarmiać, trzeba robić to regularnie. Niezbyt dobrym pomysłem jest karmienie dzikich ptaków chlebem i produktami, które zawierają sól. Stosujmy nasiona słonecznika, prosa, czarnuszki lub płatki owsiane lub ryżowe. Dla dużych ptaków, jak łabędzie i kaczki, mogą być również gotowane warzywa, ale bez soli. Dodatkowo stosować można również orzechy i suszone owoce. Tymi smakołykami z pewnością zdobędziecie sobie Państwo całą czeredę skrzydlatych przyjaciół.
Pytać specjalistów
Oczywiście inaczej sprawa się ma z dużymi zwierzętami. Tutaj dożywianie już lepiej pozostawić specjalistom. Nie jest bowiem dobrze, aby dzikie zwierzęta przyzwyczajały się do dostępności jedzenia w pobliżu ludzkich siedzib. Zwierzęta te muszą nauczyć się zdobywać pożywienie nawet w trudnych i ekstremalnych warunkach. W Polsce nadal istnieje wprawdzie tradycja dokarmiania zwierząt, ale w wielu krajach Europy jest to już całkowicie zakazane. W tym wypadku jednak zdania naukowców są podzielone. W naszym kraju przeważnie dożywianie spoczywa na barkach myśliwych, których strzelby w późniejszym czasie zastępują naturalną śmiertelność dzikich zwierząt. Ale to już temat na inny artykuł…