„Oj chmielu, chmielu! Ty bujne ziele
Bez cię nie będzie żadne wesele.”

 

Któż nie słyszał o chmielu? Choć piwo, to nie jedyne dobro, które nam przynosi, to właśnie dzięki niemu chmiel został rozsławiony. Piwna tradycja przyszła na tereny dzisiejszej Polski zza morza Bałtyckiego – od Finów, a także z południa – od Tatarów. Wraz z wejściem chrześcijaństwa monopol na warzenie piwa otrzymały klasztory, potem przywilej ten był nadawany także dworom. 

Chmiel był niezwykle ważną rośliną, a wyrywanie go na cudzej ziemi groziło sprawą sądową. Staropolskim obyczajem skojarzony został z obrzędem zaślubin. Gdy młodzi szli do ołtarza, rzucano im szyszki chmielowe i owies na szczęście, a w momencie oczepin śpiewało się pieśni związane z tą rośliną. 

Starsze, sztywne łodygi suszono i przerabiano na mocne liny. Podobnie jak z konopii, z ziela chmielu wyrabiano trwały i sztywny materiał. Pędy używano też do barwienia tkanin na zielono. 
Chmiel znalazł również zastosowanie w lecznictwie ludowym. Odwar z szyszek zalecano na ból głowy, zapalenie korzonków, przemywano nim rany, leczono gorączkę, a nawet używano na porost włosów. Ciekawe, że szyszkami chmielu wypychano poduszki, co miało przynieść lepszy sen oraz ulgę po dniu strudzonym pracą.
A teraz zdradzimy wam pewien sekret kulinarny. Młode pędy chmielu z powodzeniem zastępują szparagi. Przyrządzone na maśle są wyśmienite. Polujcie na nie wczesną wiosną. Smacznego!