O spotkanie z łosiem wcale nie nie jest łatwo. Mamy jednak swoje ulubione puszczańskie miejsca, w których jest nieco większa szansa, by towarzyszyć mu choć przez kilka minut. Schowani za olszyną, godzinami wypatrujemy więc znajomej sylwetki największego z jeleniowatych. Nawet rozległy widok na rozlewiska nie daje jednak gwarancji na sukces.

Tymczasem, wiele zdarzeń dzieje się przypadkiem, a nasze drogi wielokrotnie spotykały się podczas leśnych wędrówek. Czyżby nasz bohater także przyszedł obejrzeć kolejny puszczański wykrot? Być może jest to nawet właściciel zrzuconego poroża, którego szczęśliwym znalazcą okazał się ostatnio Artur Hampel. Przeczytajcie koniecznie koniecznie felieton „Znalezisko”, w którym opisuje jak trafił na leżącą rosochę!