Sóweczkę spotkaliśmy w obumarłym lesie świerkowym, siedziała na gałęzi wypatrując ofiar. Jej głowa co chwilę okręcała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Żółte tęczówki migotały na szarym tle pochmurnego dnia. Udało nam się podejść na odległość około 5 metrów i wcale nie wyglądała na przestraszoną.