Podczas jednej z moich wędrówek natknąłem się na rezolutną sójkę, która z niezwykłym wręcz uporem usiłowała naśladować dzięcioła. Nie dość, że w poruszaniu się po pniu radziła sobie całkiem nieźle, to nawet usiłowała stukać tak jak dzięcioł. W tym udawaniu była niezwykle wytrwała i odniosłem wrażenie, że to nie pierwszy jej taki wybryk. Nigdy wcześniej, ale też nigdy później nie widziałem podobnego zachowania u sójek.

Szczerze przyznam, że widok „dzięciołosójki” zarówno mnie rozbawił, co i zaintrygował. O co jej może chodzić? Po dziś dzień nie udało mi się rozwikłać tej zagadki, a jedyne co przychodzi mi na myśl, to znalezienie jakiegoś wybitnego smakołyku w szparach kory, który zachęcił sójkę do tych karkołomnych akrobacji.
Sójki, to najpiękniej ubarwione nasze ptaki z rodziny krukowatych. W Puszczy Białowieskiej są dosłownie wszędzie, ich liczebność jest naprawdę spora. Odzywają się swoim ostrzegawczym głosem często irytując niesłychanie, bo jak tu podchodzić zwierzynę, gdy „stróż” już z daleka alarmuje o nadchodzącym zagrożeniu.

Znane też jest ich naśladownictwo kwilenia myszołowa. Choć nie jest doskonałe, to i tak wielu daje się na to nabrać. Trudno powiedzieć, czy tym sposobem sójka chce odstraszyć ptaki drapieżne, jak choćby jastrzębie? Bardziej prawdopodobne jest to, iż jej zachowanie zbliżone jest do zachowania niektórych papug. Po prostu naśladują odgłosy z jakimi spotykają się w miejscu swojego bytowania. Trzeba uczciwie przyznać, że sójki są w tym całkiem dobre.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel