Mało kto nie słyszał o gigantycznej gradacji kornika drukarza jaka ma miejsce w Puszczy Białowieskiej. Zwartych drzewostanów świerkowych na dużych obszarach w Puszczy nie było i nie ma, ale zdarzały się średniej wielkości połacie świerczyn, z mniejszą domieszką innych gatunków, choćby sosny. W takich miejscach możemy dziś obserwować zjawisko zarastania całej powierzchni przez trawę zwaną trzcinnikiem. Ta ekspansywna roślina nie pozwala na szybkie odnowienie naturalne lasu, utrudnia też wzrost drzewom, których nasiona przetrwały i zdążyły skiełkować.

W Puszczy Białowieskiej jest kilka takich miejsc, niemal całkowicie wylesionych i porośniętych trzcinnikem. Nie jest to jednak jedyny pogradacyjny problem. Odsłonięte zostały gwałtownie inne gatunki drzew, nawet w miejscach, gdzie nie doszło do wycinki, ale drzewostany zostały prześwietlone w wyniku zamarcia świerków i ubytku aparatu asymilacyjnego. Z tym wiążą się kolejne reakcje, które jakiś czas temu nazwałem „efektem domina” .
Polega to na całym wachlarzu sprzężonych zjawisk jakie następują po gradacji, a są to między innymi: podatność na wiatrowały i wiatrołomy, oparzenia słoneczne oraz podatność na atak ze strony innych owadów. Sosny narażone są na atak przypłaszczka granatka, a ostatnio także bardzo ekspansywnego kornika ostrozębnego. Zwłaszcza ten ostatni sieje w kraju prawdziwą panikę, również wśród właścicieli prywatnych lasów, gdyż prędkością zabijania drzew dorównuje kornikowi drukarzowi.


W Puszczy Białowieskiej nie prowadzi się jakiejkolwiek walki ze względu na szereg ograniczeń jakie nałożone są na tutejsze lasy. Na obszarze, który widzimy na zdjęciach i filmach byłem dwa lata temu. Wówczas stała tam tylko jedna uschnięta sosna. Obecnie zabitych sosen jest tam już bardzo dużo.

Puszcza Białowieska wraz z rozwojem gradacji zmienia swoje oblicze w sposób niezwykle dynamiczny. Organizmy zwierzęce, żyjące tam wcześniej, nie są w stanie przystosować się do nowych warunków bytowania, albo po prostu odchodzą, poszukując nowych, odpowiednich dla ich bytowania terenów.

Jestem leśnikiem, zarówno z wykształcenia jak i praktyki. Wędrując latami po Puszczy Białowieskiej, mój niepokój narasta. Zmiany, które obserwuję, są dla tych ekosystemów zbyt gwałtowne. Sądzę, że sensownym i celowym byłoby wprowadzenie zabiegów ochronnych, które spowolniłyby tempo zmian w tych ekosystemach. Przeprowadzone na zasadzie procesu ewolucyjnego i zrównoważonego, pozwoliłyby jednocześnie na relatywnie adekwatną do zmian odbudowę drzewostanu.


Czy Puszcza sobie poradzi? - wiele osób zadaje to pytanie. Oczywiście, że sobie poradzi. To bardzo witalny, nizinny las i nie zniknie z dnia na dzień, choć niemal z dnia na dzień znikła taka Puszcza, jaką pamiętały całe pokolenia. Znikło bardzo wiele olbrzymich, starych świerków, znikły powalone przez wiatr dęby, osiki i brzozy, znikły wiekowe sosny, zabite nawet przez kornika drukarza, a teraz nękane przez kornika ostrozębnego, przypłaszczka i zgorzel słoneczną. Giną w Puszczy starodrzewia, mimo że znane są przecież metody jak je chronić.
Niestety, nie każda wędrówka po Puszczy jest przyjemna. Widząc narastające zniszczenia, nie sposób przecież uciec od podstawowego pytania: co my chcemy w niej tak naprawdę chronić?

Cykl: "Wędrują po Puszczy". Autor: Artur Hampel