To było bardzo, bardzo dawno temu, jeszcze gdy chodziłem do szkoły podstawowej. Czytając „Przyrodę Polską” - czasopismo wydawane przez Ligę Ochrony Przyrody, natknąłem się na artykuł o kowaliku, którego tytuł pamiętam po dziś dzień – „Bargiel, lepiarz, czy kowalik”. Wtedy właśnie zapoznałem się z tym gatunkiem po raz pierwszy i od tamtej pory kowaliki budziły moją szczególną sympatię.

Usiłowałem odnaleźć jakiś synonim słowa bargiel, który nie byłby określeniem dawnej nazwy zderzaka pojazdu szynowego. Trudno powiedzieć, czy nazwa ptaka ma z tym jakiś związek, czy może zderzak ma związek z ptakiem. Nie udało mi się tego ustalić.

O wiele łatwiejsze do odszyfrowania są jego dwie pozostałe nazwy, czyli obecna gatunkowa – kowalik, jak i potoczna – lepiarz.

Określenie kowalik tłumaczę sobie na swój własny sposób. Trudno powiedzieć, czy geneza nazwania tego ptaka pokrywa się z moimi spostrzeżeniami, być może. O co więc może chodzić w tej nazwie? Kowalik w sposób jednoznaczny nasuwa skojarzenie z kowalem. Swoim silnym dziobem potrafi rozłupywać twarde nasiona, umieszczając je w szczelinach kory. Choć nie wykuwa dziupli samodzielnie, to jednak można w lesie usłyszeć jego kucie w korze w poszukiwaniu pokarmu.

A dlaczego lepiarz? Choć kowaliki nie kują własnych dziupli, to korzystają z dziupli innych ptaków. Jeśli otwór dziupli jest zbyt duży, to kowaliki zamurowują go mieszanką błota i wydzieliny, pozostawiając niewielki otwór zabezpieczający gniazdo przed drapieżnikami.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel