Tak naprawdę, to idąc brzegiem rzeki Łutowni, wcale nie wierzyłem, że napotkam bobry. Wybrałem złą godzinę i nie to miejsce, ale co szkodzi spróbować? Nie takie niespodzianki potrafi sprawić natura.
Nie dało się poza tym iść cicho. Suche, opadłe liście szeleściły pod nogami tak donośnie, że chmara jeleni umknęła kilkaset metrów przede mną, ginąc bez śladu w szuwarach po drugiej stronie rzeki.
Można by powiedzieć, że szedłem brzegiem, nie spodziewając się zobaczyć już niczego specjalnego. Zacząłem się rozglądać za grzybami, śluzoroślami i innymi bożymi stworzeniami, którym szelest liści jest niestraszny. Niestety, nawet i tego nie było w zasięgu mojego wzroku. Tymczasem, zupełnie nieoczekiwanie, jakby spod ziemi, czy właściwiej byłoby powiedzieć - spod wody, wyłoniło się stado krzyżówek.
Ta najbardziej rozpowszechniona w kraju kaczka znalazła w tej części Puszczy spokojne miejsce do życia. Gdyby umiała mówić, pewnie rzekłaby, jak żyć, to tylko w Puszczy Białowieskiej! Po części to prawda, ale tylko po części. Choć na kaczki myśliwi tutaj nie polują, to polują na nie inne stworzenia. Drapieżne ptaki, kruki i duże ryby, jak choćby szczupaki, są dla krzyżówek śmiertelnymi wrogami. Łasice i inne drapieżne ssaki również nie pogardzą tak smacznym kąskiem. Przyroda, to nieprzerwane pasmo pokarmowych zależności. Miejmy choć nadzieję, że wszystkie kaczki powitały świt w takim samym składzie, jak żegnały miniony dzień.
A bobrów nie było. Może uda się innym razem.
Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel