Z biegaczami miałem do czynienia nie raz, ale nigdy nie przytrafiło mi się, by owad ten z taką łatwością dawał się fotografować.Biegacze są przecież owadami niezwykle ruchliwymi, wręcz nie potrafiącymi stać nieruchomo. Bieganie to ich żywioł, styl życia i sposób zdobywania pokarmu.
Tymczasem na jednej z puszczańskich łąk wyszedł mi naprzeciw biegacz, prawdopodobnie biegacz gładki (choć tu głowy, ani ręki nie dam sobie uciąć), który wykazał ogromną cierpliwość do mojej fotograficznej pasji. 

Mogłem robić niemal wszystko. Zbliżać się, podchodzić do niego z różnych stron, czy może właściwiej byłoby powiedzieć pełzać. Mogłem nawet rozstawiać boczne oświetlenie i dokonywać nim przeróżnych kombinacji. Dzięki cierpliwości i parciu biegacza na „medialny sukces”, sesja zaowocowała doskonałymi zdjęciami. Wiadomo, jeśli obiekt się nie rusza, to i zdjęcie łatwiej wykonać.


A co o samych biegaczach można powiedzieć? Są żarłoczne - to na pewno i niezwykle przy tym drapieżne. Nie na darmo wyposażone są w potężne żuwaczki, które z powodzeniem uporają się z dżdżownicą, bądź ślimakiem.


Ten osobnik był całkiem sporych rozmiarów, długości około trzydziestu milimetrów. Wraz ze swoimi potężnymi żuwaczkami i zdolnością do szybkiego biegu był z pewnością lokalnym terminatorem i postrachem dla mniej agresywnych bezkręgowców żyjących w jego sąsiedztwie.

Cykl: "Wędrując po Puszcy". Autor: Artur Hampel