Mgliste i chłodne jesienne poranki sprawiają, że w Puszczy robi się jeszcze bardziej tajemniczo. Stąpanie po grubo zasłanym dywanie opadłych liści, już z daleka informuje leśnych domowników o mojej obecności. Warto zatem zatrzymać się i spróbować poczekać, aż sytuacja sama przyniesie coś niespodziewanego.
Dzień wcześniej widziałem świeże ślady wilków przechodzących przez drogę leśną. Postanowiłem, że z samego rana ukryję się na skraju lasu i łąk, kilkaset metrów od napotkanych tropów. Siedząc pod kępą olsz wsłuchiwałem się w poranne pomrukiwania puszczy, w oddali słychać było ciche śpiewy sikor, bębnienie pracowitych dzięciołów i ciszę która tej jesieni towarzyszy szczególnie.
Po dwugodzinnym oczekiwaniu, zrezygnowany postanowiłem już wracać. Na szczęście nie zdążyłem się podnieść, inaczej pewnie spłoszyłbym wilka, który nagle pojawił się tuż przede mną. Wolnym truchtem szedł brzegiem łąki, obracając się co chwilę za siebie. Następny biegł sto metrów za nim. Chwila zastanowienia i razem zawróciły w wierzbowe zakrzaczenia, robiąc przy tym nie mały hałas. Wówczas z krzaków wybiegła łania. Kierując się w moją stronę, zdezorientowana pędziła ile sił w nogach, aby tylko dalej od niebezpieczeństwa. Wilki nie ruszyły za nią, tym razem miała szczęście. Wszystko trwało zaledwie dwie minuty.
Autor: Wuev