Nadszedł czas jesieni, a z nią nostalgia, wspominanie przodków i bliskich, którzy odeszli. Pierwszego dnia listopada obchodzimy Święto Wszystkich Świętych, a drugiego Zaduszki, i chociaż te dni nie zawsze tak się nazywały i same rytuały stały się nieco inne, to przez wieki, w tym świątecznym czasie ludzie zbliżali się do świata umarłych. 

Jak to kiedyś wyglądało wśród ludności zamieszkującej puszczańskie okolice?

Korzenie wszystkiego sięgają czasów przedchrześcijańskich, a istotę Dziadów praktykowali Słowianie i Bałtowie. Czas ten miał umożliwiać kontakt żywych ze zmarłymi, którzy wracali do miejsc, gdzie przebywali za życia.

Słowianie oddawali cześć swym przodkom nawet sześć razy w roku, lecz najbardziej zaznaczały się obchodzone w maju dziady wiosenne oraz jesienne, obchodzone na przełomie października i listopada.  W staropolskiej tradycji znane są także inne nazwy jak zaduszki, pomniki, stypy i obiady żałobne.

W ramach obrzędów należało ugościć przodków strawą i piciem, choćby pod postacią kaszy, chleba, miodu czy kutii. Ucztowanie odbywało się przy grobach, na których zostawiano posiłek, by wędrujące dusze mogły się posilić. Z czasem zwyczaj ucztowania przeniesiono do domostw. Na rozstajach dróg palono ogniska, które miały pomóc wędrującym duszom, by nie zbłądziły i trafiły do właściwych miejsc. 

Do dzisiaj stawiamy znicze na grobach przodków i zbieramy się całymi rodzinami. Niezależnie od wiary i zwyczajów, najważniejsza jest pamięć i refleksja o tych, których nie ma już między nami.