Zażartowałem sobie z tym cwaniakiem. Oczywiście, że nie cwaniak wątrobowy, tylko cewiak wątrobowy. Jego właściwa botaniczna nazwa, o wiele bardziej zresztą znana to ozorek dębowy. Grzyb ten doczekał się jednak wielu różnorodnych synonimów, gdzie nazywa się go nawet grzybem wątrobowym.

Skąd to się wzięło?
Zapewne stąd, że jego owocniki są jadalne, a konsystencja miąższu przypomina strukturę mięsa, zwłaszcza ozór, czyli zwierzęcy język. Jako młody człowiek, buszujący w pobliskim, wilgotnym lesie, zebrałem kiedyś owocnik tego grzyba i po przekrojeniu mogłem się przekonać jak wygląda w środku, a wyglądał niemal jak mięso. Nie próbujcie jednak zbierać ozorków, grzyb ten, choć jadalny, objęty jest obecnie ochroną gatunkową.



W Puszczy Białowieskiej udało mi się ustalić dwa stanowiska ozorka dębowego, choć z całą pewnością jest ich znacznie więcej. Na czerwonej liście roślin i grzybów określony jest jako gatunek rzadki i opatrzony symbolem „R”.  

Ozorek dębowy nie dość, że posiada „mięsną” konsystencję, to na dodatek młode owocniki potrafią wydzielać kropelki czerwonego płynu.
Grzyb rozrasta się czasem do pokaźnych rozmiarów. Zazwyczaj opanowuje pnie dębów tuż przy ziemi, choć pierwszy raz gdy go napotkałem, owocniki wyrastały wyżej. Owocniki, które udało mi się znaleźć w Puszczy Białowieskiej wyrastały w nielicznej grupie, na obu stanowiskach podobnie.



Grzyb ten ma przyjemny zapach, smaku zaś nie sprawdzałem. Odsyłam do innych źródeł, bądź osób, które miały okazję kosztować go w przeszłości, albo poza granicami naszego kraju. Trzeba bowiem zaznaczyć, że ozorek dębowy rozpowszechniony niemal na wszystkich kontynentach, zwłaszcza w krajach, gdzie jest nieco cieplej niż u nas. Najlepiej, bo stosunkowo blisko, poszukiwać go we Francji, gdzie ponoć od czasu do czasu trafia na rynek.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel