Zamierające świerki w Puszczy Białowieskiej, to temat od lat szeroko komentowany wśród wielu miłośników przyrody. Dyskusja o gradacji kornika, w obliczu strat wielu, cennych, starych borów, teraz budzi już skrajne emocje. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie sytuację, w której podobny los spotkałby także sosny.
Wiele nadleśnictw boryka się obecnie z masowym pojawem kornika ostrozębnego - niewielkiego owada, którego rozwój jest właśnie ściśle związany z borami sosnowymi. Mimo nadziei, że puszczańskie sosny odeprą atak tego groźnego owada, istnieje duże ryzyko zbliżającej się gradacji. Ostatnie obserwacje martwych drzew pokazują, że kornik ostrozębny licznie zasiedla wierzchołkowe partie niejednokrotnie dużych, wiekowych sosem, przyczyniając się do ich obumierania. Póki co są to grupy liczące od kilkunastu do kilkudziesięciu drzew. Niepokojące jest jednak duże nagromadzenie żerowisk łączących się ze sobą w gęstą sieć chodników zagłębionych w bielu. Kornik ostrozębny, zasiedlając pojedyncze drzewo, zabija je w krótkim okresie około trzech miesięcy. Poligamiczny samiec, wygryzający komorę godową, zaprasza znacznie większą liczbę samic, niż znany nam juz doskonale kornik drukarz. Po kopulacji owady dorosłe nie usuwają trocinek z chodników macierzystych, więc odnalezienie zaatakowanych drzew po tzw. trocinkach jest wręcz niemożliwe.
Trudno sobie wyobrazić Puszczę, w której sosny podzieliłyby los świerków. Trudno uniknąć pytania, czy ponownie gremia naukowe przyjmą postawę, by obserwować naturalne procesy. Nie spotkałem się do tej pory z opinią mówiącą, że walka z tym owadem nie przynosi pozytywnych efektów. Mam tylko nadzieję, że zwycięży dobro Puszczy, w której żywe drzewa będą najwyższym dobrem, o które musimy wspólnie zadbać.
Autor: Wuev