Dość przewrotnie wymyślony tytuł nie odbiega wcale od prawdy. Może i motyl, którego zaobserwowałem nie pożera żab w całości, to jednak szczątki płaza tak bardzo go zainteresowały, że krążył obok nich jak szalony. 

Nieszczęsny płaz zakończył swój żywot prawdopodobnie pod kołami roweru, na drodze prowadzącej na Tropinkę. Szybko zainteresowały się nim muchy z rodzaju lucilia, ale nie tylko. Intensywnie kręcił się w kółko również pewien motyl - pokłonnik osinowiec. Uprawiał pewnego rodzaju taniec, jakby chciał tym sposobem ustalić za pomocą receptorów zapachu, miejsce w którym leżała padlina. Po odprawieniu swojego „rytualnego tańca” bezbłędnie kierował się w kierunku martwego płaza, to podchodząc, to podlatując do niego.



Co się działo dalej? No cóż, motyl przystępował do oczekiwanego posiłku. Spijał za pomocą trąbki życiodajne soki z rozkładającego się martwego ciała. Tak to już w przyrodzie jest, że śmierć jednego stworzenia, choćby przypadkowa, staje się przyczynkiem do przetrwania wielu innych istot.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel