Opowiadałem niedawno o wytrwałym motylu wędrownym - rusałce osetniku. Teraz przyszedł czas na kolejnego motyla, który uwielbia dalekie podróże. Przed Wami rusałka admirał.
Motyl ten wiosną potrafi zapędzić się naprawdę daleko na północ, docierając aż do koła podbiegunowego! Nie ma się co dziwić, że w Puszczy Białowieskiej jest ich pod dostatkiem, a można je podziwiać od wiosny do późnej jesieni.
Jesienią możemy z powodzeniem wybrać się na poszukiwania rusałki admirała. Motyle te właśnie wypatrują obumierających szczątek roślinnych, z których spijają soki. Można też je dostrzec na padlinie. Spijanie soków z obumarłych szczątek nie jest niczym wyjątkowym pośród motyli. Czyni tak wiele gatunków i obok rusałki admirała prym wydają się wieść mieniaki.
Spotkamy je także w ogrodach i sadach, gdzie spijają soki z opadłych owoców. Ja najczęściej widywałem je w opuszczonych sadach, tuż pod granicą parku narodowego od strony Białowieży. Gromadnie korzystały z leżących na ziemi jabłek.
Przy odrobinie szczęścia spotkamy je także w środku lasu. Odwiedzają zwłaszcza przerzedzone rejony, naświetlone promieniami słonecznymi, gdzie jednocześnie nie jest zbyt wietrznie i sucho.
Rusałka admirał, to jeden z tych motyli dziennych, które najdłużej towarzyszą nam podczas puszczańskich wędrówek, gdyż pojawiają się nawet w słoneczne dni, po bardzo chłodnych nocach. Część populacji pozostaje na przezimowanie u nas.
Autor: Artur Hampel