Niewyobrażalna szybkość ataku połączona ze śmiertelnym pocałunkiem. Bez skrupułów i bez żalu. Zadane ciosy lejkowca labiryntowego padają  z zegarmistrzowską precyzją tylko po to, by samemu móc przeżyć.

W świecie owadów i pajęczaków nie ma pojęcia empatii. Jest życie i śmierć. Giną osobniki słabe lub nieostrożne, niezwykle rzadko umierają ze starości. Nieszczęśliwy bieg zdarzeń również może zakończyć kruche jestestwo.

Zajrzyjmy zatem do "komnaty śmierci".

Pewien pająk zdobywa pokarm głównie dzięki nieszczęśnikom, którzy wykonali swój ostatni w życiu fałszywy ruch. Jest bowiem w Puszczy Białowieskiej ogromna sieć usnuta przez tego właśnie pająka i na pewno jeszcze do niej wrócę przed nastaniem jesieni. Zanim jednak to nastąpi, napiszę kilka słów o samym gatunku.

Lejkowiec labiryntowy to dość duży pająk żyjący w różnorodnych środowiskach, ale zawsze tam, gdzie są wysokie trawy bądź zarośla. Zdarza się jednak, że trawa zostanie wykoszona, wówczas on nie zmienia już swojego miejsca, tak przynajmniej stało się w jednym z miejsc w Puszczy Białowieskiej. Możliwe, że wiązało się to już z pilnowaniem lęgu. Tak czy owak pozostało lejkowcowi czekać na obrzeżu łąki, aż trawa odrośnie. To dość istotne, gdyż wówczas ma większe szanse na złapanie ofiary.
Jego nazwa wzięła się od charakterystycznie zbudowanej sieci, zakończonej swoistym lejkiem. Sama sieć łowna, to pozioma gęsta struktura nici. Jest nie tyle lepka, co "grząska" i stanowi ona śmiertelną pułapkę zwłaszcza dla koników polnych. Średniej wielkości koniki polne, przemieszczają się z miejsca na miejsce skacząc. Jeżeli skok zakończy się niefortunnie na sieci lejkowca, to choćby konik polny potrafił zmówić ostatnią modlitwę – i tak by nie zdążył. Dlaczego? Gęsty układ krzyżujących się, poziomych pajęczych nici nie pozwala konikowi polnemu odbić się od ich powierzchni. Próba taka kończy się zapadnięciem lub zaplątaniem odnóży. Zdarza się, że nieszczęśnik nie zdąży nawet przygotować się do ucieczki, a już w ciele ma zatopione kolce jadowe pająka.

Lejkowiec atakuje w niezwykle charakterystyczny sposób. Napad jest błyskawiczny, ale nie jednokrotny. Cios pada trzykrotnie w odstępie 3-5 sekund. Ataki są niesłychanie dynamiczne i szybkie. Właściwie, to aż trudno uwierzyć, by w ciągu ułamka sekundy pająk zdążył zaaplikować śmiertelną truciznę.

Po pierwszym ukąszeniu ofiara wydaje się być jeszcze pełna werwy i usiłuje dokonać rozpaczliwej ucieczki. Lejkowiec oddala się na centymetr lub dwa, by po krótkiej chwili uderzyć ponownie. Doskakuje do ofiary i kąsa ją w czasie krótszym niż pół sekundy. Ofiara zaczyna zamierać w beznadziejnych konwulsjach i wtedy pająk zadaje cios ostateczny, tak samo szybki i precyzyjny jak dwa poprzednie.

Nie tracąc czasu, lejkowiec chwyta swoją ofiarę i wlecze pod swoim ciałem do kryjówki, czyli wcześniej wspomnianego lejka lub jak ja to określam, do "komnaty śmierci”. Od tego momentu zaczyna się oczywiście obieg materii w przyrodzie. Konik polny nie żyje, a pająk nie głoduje.

Nie tylko koniki polne znajdują się w menu lejkowca. Problem z wydostaniem się z sieci o tak grząskiej strukturze, mają również muchówki. Początkowo próbują uciec z pułapki "na pieszo" i to jest ich największy życiowy błąd. Atak pająka rozwiewa złudzenia i pozbawia marzeń o kolejnym dniu spędzonym nad łąką, przy dźwiękach brzęczących skrzydełek. Zdarza się, że lejkowiec ma niekiedy stół suto zastawiony polnymi konikami, a jako swoiste przystawki przyozdabiają go biedronki.

Gatunek tego pająka, któremu poświeciłem sporo czasu na obserwacje, zamieszkuje tereny Europy i Azji. Można go spotkać zarówno na rozległych łąkach, wrzosowiskach jak i przy leśnych, bujnie obrośniętych drogach oraz przydomowych chaszczach. Lejkowiec jest dość płochliwy ale nie pamiętliwy. Gdy spłoszymy dorosłego pająka, który zdążył schować się do swojego lejka a pozostawił na sieci swój posiłek, możemy być pewni, że niebawem po niego wróci. Niestety kolejny ruch obserwatora niemal z pewnością spowoduje ponowną ucieczkę pająka. Jego płochliwość sprawia, że lejkowiec labiryntowy jest mało znanym pająkiem wśród ludzi. O ile widujemy jego charakterystyczne sieci, o tyle jego samego już znacznie rzadziej.

Niektórzy twierdzą, że lejkowiec potrafi zaatakować wolno przelatujące w pobliżu owady. Owszem, obserwowałem czatowanie a nawet pogoń za takowymi, ale nigdy nie byłem świadkiem zadania morderczego ukąszenia potencjalnej ofierze w czasie lotu. Bardziej przypominało to próby strącenia znajdującego się w pobliżu owada na sieć, ale takiego końcowego, skutecznego dla pająka efektu także nie udało mi się zaobserwować.

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel