Dlaczego krawiec? Skąd taka nazwa? Tego tak do końca nie wiadomo, ale jedno jest pewne - ubrań nie szyje.

W Puszczy Białowieskiej żerdzianki mają się doskonale, a to ze względu na ogromną gradację kornika drukarza jaka przeszła przez te lasy i która wciąż niestety trwa. Zamierające i martwe świerki, stanowią bowiem idealne miejsce do zasiedlenia i rozwoju tej dużej kózki (kózkowate, to rodzina chrząszczy, które charakteryzują się w szczególności długimi czułkami, choć to nie jedyna ich wspólna cecha).

Z punktu widzenia przydatności drewna zasiedlonego przez żerdzianki, stanowi ona niestety spory kłopot. Żerowiska skutecznie niszczą drewno, nie pozwalając na jego wykorzystanie inne niż opał, choć obecnie w Puszczy Białowieskiej w ogóle drewna się nie pozyskuje a jedynie ścina i pozostawia do naturalnego rozkładu. Zatem żerdzianki mają się wręcz doskonale, przynajmniej do czasu, do kiedy świerk w ogóle nie zniknie z puszczańskiego krajobrazu - co przy tak masowej i gwałtownej inwazji kornika jest dość prawdopodobne.

Co prawda oznaczyłem chrząszcza jako żerdziankę krawiec, ale czy właściwie? Bardzo podobną do żerdzianki krawca jest bowiem żerdzianka urrusowa. Jej występowanie nie jest jednak tak do końca pewne, a nasza krajowa populacja traktowana jest jako podgatunek żerdzianki krawca, o nazwie łacińskiej Monochamus sartor urrusovii.



Zostawmy jednak te skomplikowane systematyczne zawiłości, bo tak, czy siak mamy do czynienia w końcu z żerdzianką krawcem, z której strony by na to nie spojrzeć.

W niektórych publikacjach można zetknąć się ze stwierdzeniem, że to jedne z największych kózkowatych. Oczywiście nie dawajcie wiary w takie plotki, bo choć żerdzianki są owadami o dość znacznych rozmiarach, to raczej zaliczają się pośród swojej rodziny do średniaków, a nie olbrzymów. Czułki mają jednak imponujące, zwłaszcza samce. Ich energiczna praca sprawia zaś, że obserwuje się te owady z ogromnym zainteresowaniem i fascynacją.

Obecnie mija już okres największej aktywności żerdzianek, ale można się jeszcze z nimi tu i ówdzie zetknąć. Najlepiej jednak wypatrywać je w na przełomie czerwca i lipca w upalne, słoneczne dni. To wtedy są najbardziej aktywne.

Gdybyście zaś chcieli podejrzeć życie intymne tych owadów, to najlepiej zaglądać na zacienioną stronę stojących drzew, albo pod leżące, połamane konary. Tam właśnie urządzają sobie schadzki pan z panią żerdzianką, by niepohamowaną siłą natury nadać życiu bieg kolejnym pokoleniom.

Może takie podglądanie nie należy do zacnych, no ale to przecież owady… i nikt was o niestosowne zachowanie posądzić nie powinien.
 

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel