Pewnego dnia, wracając już z pieszej wędrówki po Puszczy, na łąkach nieopodal domu w oczy rzuciło mi się dość nietypowe, a może i typowe zjawisko. Po raz pierwszy byłem świadkiem przenoszenia mrówczych jaj i larw na znaczną odległość, z jednego gniazda, do drugiego.

Starałem się dostrzec jakieś elementy walki, ale nic takiego nie zauważyłem. Był co prawda jeden epizod, w którym jedna mrówka niosła inną dorosłą, ale w połowie drogi do gniazda po prostu ją  postawiła na ziemi i odeszła dalej.

Po dziś dzień nie wiem, czy była to przeprowadzka, czy rabunek młodocianych osesków, choć wszystko wskazuje jednak na przeprowadzkę.
Nie była to bliska przeprowadzka, jedno ziemne gniazdo od drugiego oddalone było o około trzydzieści metrów. Prace były jednak tak intensywne, że mrówki wydeptały widoczny szlak.

Te trzydzieści metrów, to około sześć tysięcy długości ciała mrówki. Biorąc pod uwagę odległość i wielkość mrówki, to porównywalny dystans jaki musiałby pokonać człowiek wyniósłby ponad osiem i pół kilometra, na dodatek w terenie nierównym i z licznymi przeszkodami. 



Jeden metr, to aż dwieście długości ciała mrówki. Analogicznie, dla człowieka byłoby to 285 metrów. Mrówka pokonuje taki dystans mniej więcej w dwadzieścia sekund. Człowiek, by jej dorównać, musiałby biec z prędkością ponad pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Po górkach, pagórkach i na dodatek z niemałym bagażem. Wybaczcie mi te wyliczenia, ale sam byłem bardzo ciekaw końcowych wyników, a skoro je obliczyłem (mam nadzieję, że prawidłowo), to już musiałem się z Wami podzielić.

Gniazdo, do którego były przenoszone oseski odwiedziłem całkiem niedawno, by sprawdzić jak funkcjonuje, a także czy opisywany proceder się nie powtórzył. Nic takiego nie zaobserwowałem, za to mrówki energicznie znosiły cały wachlarz przekąsek, co może świadczyć jedynie o tym, że mrówcza kolonia ma się doskonale i jest kogo żywić.



Jedyne czego nie dokonałem, to nie oznaczałem gatunku mrówek. Myślę, że wybiorę się tam jeszcze kilka razy i jeden raz specjalnie w tym celu. Kto wie, może przy tej okazji zaobserwuję znów coś interesującego?

Czego by nie powiedzieć, to jest to mrowisko, które do tej pory zaintrygowało mnie najbardziej.
 

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel