Widowisko jakie zdarzyło mi się obserwować nie ma ani początku, ani końca. Był to raczej środkowy epizod całego cyklu zdarzeń. Szukając całkowicie innych wrażeń, spostrzegłem błonkówkę z rodziny nastecznikowatych, nie pytajcie mnie jednak o gatunek, gdyż rozpoznanie go w takim ruchu a nawet ze zdjęcia jest wyłącznie wróżeniem z fusów. Chodzi o rodzaj priocnemis, do którego należy kilka gatunków, niezwykle podobnych do siebie. Bez wzięcia zatem obiektu na „stół operacyjny” próby oznaczenia gatunku można sobie w zasadzie darować, chyba, że chce się popaść w depresję. 

Pomimo tego, iż nie poznamy „imienia i nazwiska” nieszczęśnika, na którego nogę uwzięła się zacięta mrówka, postanowiłem nadać pewne hipotezy - jak to się wszystko zaczęło i jaki mógł być finał awantury o nogę.



Najpierw jednak powiem, czym w swoim życiu zajmują się nastecznikowate, bo to dość istotne jeśli chodzi o zrozumienie moich hipotez. Owady te, błonkówki należą do nadrodziny os, czyli inaczej mówiąc są żądłówkami i jak tradycja nakazuje, drapieżnikami. Podobnie zresztą jak ta zawzięta mrówka trzymająca nastecznika za nogę.

Nastecznikowate jako owady dorosłe żywią się nektarem, ale ich potomstwo już nie. One uwielbiają zjadać pająki. Nie ma zatem większego wyboru taki nastecznik, aby zaspokoić głód osesków musi polować i poluje. Najczęściej ofiarą padają pająki z rodziny pogońcowatych, często są to krzeczki.
Dzieje się to tak, że błonkówka paraliżuje poprzez użądlenie pająka, ale go nie zabija. Zawleka następnie nieszczęśnika do norki, w której znajduje się larwa, by ta dokonała ostatecznego mordu zjadając ofiarę żywcem.

W tym miejscu pozwolę sobie wysnuć pierwszą hipotezę, w jaki sposób doszło do zetknięcia się nastecznika z mrówką. Mogło dojść do tej sytuacji, w trakcie przenoszenia sparaliżowanego pająka i natknięcie się na swej drodze na mrówkę, bądź gromadę mrówek, które żywo zainteresowały się niesioną zdobyczą i doszło do próby przejęcia ofiary. Jedna z mrówek złapała się żuwaczkami nogi nastecznika, a ten uciekając powlókł ją ze sobą.

Właściwie, to innej hipotezy nie ma i taka właśnie wydaje mi się najbardziej prawdopodobna i realna.



Natomiast troszkę zastanawia mnie, dlaczego trzymająca się kurczowo nogi mrówka, pomimo usilnych starań nastecznika nie chce tej nogi wypuścić i sama się uwolnić. Być może kierowana instynktem zbierania pożywienia postanowiła tą nogę zdobyć, odgryzając ją i zanosząc do mrowiska. Jej zachowanie w zasadzie na taką ewentualność właśnie wskazywało.

Jak się skończyła ta dramatyczna walka niestety nie wiem, gdyż w pewnej chwili odlatując zniknęły z pola widzenia.

Hipotez zakończenia tej osobliwej walki o nogę jest kilka. Jako pierwsza nasuwa się taka, że mrówka w końcu odpuściła i pozostawiła nastecznika w spokoju. Kolejna, że jednak udało jej się odgryźć nogę, co jednak poddaję sporej wątpliwości, gdyż wymaga to pracy żuwaczek, a uczepiona nogi nie bardzo mogła sobie na to pozwolić. Jest jednak jeszcze trzecia hipoteza, nieco makabryczna w zakończeniu. Otóż w miejscu zmagań znajdowało się sporo mocnych pajęczyn tygrzyka paskowanego i czatujących przy nich pająków. Owady walcząc ze sobą niemal ocierały się o pajęczyny. Gdyby wpadły w sieć, zarówno noga, jak i cały nastecznik wraz z mrówką nie mieliby żadnych szans na przeżycie. Nie można wykluczyć, ze tak właśnie się stało,  w imię przysłowia, „gdzie dwóch się bije….” .

Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel