Samotnego łosia zastaliśmy dziś na podwieczorku, przy wierzbie, jednej z jego ulubionych stołówek. Zadzierając wysoko dużą głowę, bez problemu ściąga pyskiem delikatnie liście. O swój pokarm może być spokojny, sięga przecież tam, gdzie inne zwierzęta zwykle nie mają dostępu, jak się postara to nawet ponad 2,5 metra. Jeśli nawet jakiś przysmak pozostaje poza zasięgiem pyska, żaden problem. Wystarczy przecież nacisnąć masą ciała gałązkę, by złamać oporne drzewko. Przed nami dostojny i piękny król leśnych mokradeł.