W tak bujnej roślinności bawimy się w chowanego. Oczywiście zwierzęta w ukryciu, a my szukamy. Kto dzisiaj zdobędzie tytuł króla kamuflażu? No raczej na pewno nie żuraw. „A kuku, tu jestem” - co chwila zdradzał swoją obecność, wystawiając głowę wprost do kamery.
Furory nie zrobił też jeleń. O nie! Nie wystarczy schować łba, nawet z bardzo skromnym porożem, by reszta ciała nagle stała się niewidoczna.
Jak zwykle, najlepsza okazała się dzisiaj, chyba najbardziej doświadczona z trójki graczy, mama sarna. Na jej korzyść działała nie tylko wrodzona ostrożność, ale także i niewielki wzrost. Dopiero, gdy młode sarniątko wbiegło w ślad za nią w podskokach, próbując w ten sposób pokonać zielone przeszkody, wreszcie dostrzegliśmy także i jej obecność.