Ostatnie dni spędzone w puszczy były przesiąknięte pustką. Ptaki ucichły, kwiaty ostatkami kolorów gasły w gorącym słońcu i tylko wiatr grał na skrzypiących drzewach. Większe zwierzęta ukryły się w gęstych młodnikach lub wysokich trawach. Nic nie zapowiadało aby tym razem wydarzyło się coś wyjątkowego. 

Wybrałem się na jedną z ulubionych łąk, gdzie zachody słońca są tak piękne, że wszelkie niepowodzenia związane z podglądaniem przyrody odchodzą ma drugi plan. Kiedy ostatnie promienie głaskały wierzchołki najwyższych drzew, nagle, ku mojemu zdziwieniu, ujrzałem klępę z dwójką potomstwa. Łosia rodzina powoli przemierzała wysokie szuwary. 

 

W pewnym momencie dało się zauważyć jak szybko zmieniają tempo, by wreszcie ruszyć do raptownej ucieczki. 

 

Początkowo pomyślałem, że to ja wywołałem takie poruszenie, po chwili jednak na polanie ukazał się wilk i wszystko było już jasne. Samotny łowca próbował w pojedynkę schwytać młode. Śmiało ruszył w pościg. Zdążyłem tylko uchwycić moment, w którym wbiegał za klępą w las. Zastanawiało mnie jak potoczy się ta historia. Oczyma wyobraźni widziałem jak matka zaciekle broni młodych. Czy przeżyły?

 

Nie minęło pięć minut, gdy na łące znów pojawił się samotny wilk. Tym razem mu się nie udało. Trudno jest w pojedynkę schwytać łoszaka podczas gdy broni go dwa razy większa mama. Zmęczony, z językiem na brodzie, kręcił się jeszcze kilka chwil, uważnie penetrując teren. Następnie położył się w trawie i obserwował. 

Gdy robiło się już ciemno pożegnałem się z nowo poznanym kolegą przyjaznym gestem. Może jutro znów się spotkamy. Ciekawe dlaczego odłączył się od stada i czy uda mu się samotnie przetrwać?

Autor: Wuev