Być może dzisiejsza opowieść pomoże trochę przetrwać nieznośne upały, gdyż było wówczas zimno, a drobiny śniegu ledwo przykrywały leśne poszycie. Wśród nich ukazało się piękne szkarłatne piękno niczym kwiaty wyrastające ze śniegu.
Niby grzyb, niby porost. Z jednej strony zalicza się go do grzybów z rodziny chrobotkowatych, z drugiej zaś, ze względu na symbiozę z glonami, zaliczany jest do porostów, no ale tak to już jest z chrobotkami.
A który to z chrobotków? Trudno powiedzieć, może to chrobotek floerkego, może palczasty, a może jeszcze inny. Nie brałem go do oznaczenia i pozostał w środowisku nienaruszony. Cieszył za to oczy swoim pięknem do tego stopnia, że aż trudno było oderwać od niego wzrok.
Nie wiem czy wiecie, ale chrobotki zyskały sobie uznanie w tworzeniu różnego rodzaju zielonych kompozycji, również naściennych, tworząc niezwykłe obrazy. Biorąc pod uwagę urok tych żywych organizmów trzeba przyznać, że floryści potrafią je doskonale wykorzystać w swojej pracy i wyczarować małe, żywe dzieła sztuki.
Cykl: "Wędrując po Puszczy". Autor: Artur Hampel