W Europie Zachodniej są już bardzo rzadkie, a w niektórych regionach od dawna nie notowane. W Polsce, w tym w Puszczy Białowieskiej wciąż można je spotkać. O jakim pająku mowa tym razem? O bagniku z rodziny darownikowatych.
Nawet siedem centymetrów rozpiętość odnóży! - to musi robić wrażenie.
Bagnik nawinął się przed moje oczy znienacka, szybki gagatek - trzeba mu to przyznać. Jak na życzenie pozwolił sobie jednak zrobić kilka zdjęć i przyjrzeć trochę z bliska.
Smukły, jednolicie brązowy, z białymi pasami po bokach i delikatnym białym nakrapianiem na odwłoku. Do tego niekończące się niemal, długie nogi - trudno od niego oderwać wzrok.
W zależności od wieku, bagniki przybrzeżne preferują różne środowiska. Młode bytują pośród roślinności łąkowej, w pobliżu różnego rodzaju zbiorników wodnych, w tym o charakterze bagiennym. Starsze zaś zdecydowanie wolą środowisko wodne i jego bezpośrednie sąsiedztwo.
Nie jest to wcale takie dziwne, jeśli zwróci się uwagę na fakt, że pająki te potrafią utrzymywać się na powierzchni wody, a nawet, unikając zagrożenia ze strony ptaków, skryć się pod jej powierzchnią.
Czy pająki te są silne? Oj tak, wystarczy powiedzieć, że są w stanie polować na małe kręgowce. Poradzą sobie z młodymi żabami i drobnymi rybami. Dopadną także dużą ważkę, paraliżując ją szybko jadem.
Ich ulubionym łowiskiem jest jednak woda, a atak jest bardzo spektakularny. Otóż pająk ten wyczuwa drgania wody, wyłapując je przednimi odnóżami. Pozostałe odnóża zazwyczaj przytrzymują pająka, dobrze uczepione elementów roślinności. Gdy ofiara zostanie namierzona, a apetyt pająka i zmysł łowiecki nie dadzą się niczym już zagłuszyć, kieruje całe swoje ciało unosząc je przy tym na wodzie. Czeka. Ofiara jest coraz bliżej i… Atak przypomina uderzenie krokodyla, tyle, że nie spod wody a z jej powierzchni. Gwałtownie zanurza się, łapiąc przyszły posiłek odnóżami i wbija ostre jak igły kolce jadowe. Ofiara usiłując uciec, szamocze się w wodzie wraz z bagnikiem, a jego okręcanie się we wzburzonej wodzie przypomina właśnie zachowanie krokodyla.
Prawdziwa dawka grozy, niemal jak z afrykańskich scenerii - tutaj w skali mikro.
Niekiedy można napotkać informację, że bagnik przybrzeżny potrafi wykorzystywać fragmenty roślin do pływania na nich. Steruje nimi odpychając się w pożądanym kierunku. Są też tacy, którzy uważają takie sensacyjne doniesienia za mit. Ja z całą pewnością będę szukał dalszych okazji do obserwowania tej fascynującej istoty, do czego i was namawiam. Kto wie, może mit wcale nie jest mitem i uda się nam zobaczyć takie zachowanie na własne oczy?
Jak to u pająków bywa, samce łatwego życia nie mają, zwłaszcza podczas zalotów, a w zasadzie tuż po nich. Jeśli nie zdążą w porę zbiec po ukończeniu dzieła stworzenia, to same przypłacą to życiem, stając się częścią jadłospisu pani bagnikowej.
Bez względu na to, czy samicy uda się pożreć swojego kochanka, to na pewno założy pośród roślinności pajęczy żłobek. Broni najpierw jaj, a później potomstwa, do czasu aż stanie się w pełni samodzielne i równie zuchwałe jak ich rodzice.
Cykl: "Wędrując po puszczy". Autor: Artur Hampel