Dudek, to niezbyt częsty gość na naszej polanie. Kiedy go spotkamy, nie możemy nacieszyć oczu. Trudno go nie podziwiać, zachwyca swym barwnym, jaskrawym upierzeniem i kontrastującymi pasiastymi, czarno-białymi skrzydłami. Dzisiaj mieliśmy zaś sporo szczęścia - zastaliśmy go na porannym śniadaniu. Szkoda tylko, że skupiony na wydłubywaniu dżdżownic, nie znalazł czasu na prezentację rozłożonego w wachlarz czuba.
Instynkt łowcy nie zmylił naszego bohatera, a uporczywe dłubanie w trawie przyniosło zamierzony efekt. Już po chwili w długim dziobie dudka znalazł się pokaźnych rozmiarów owad. Próbował uciec, ale nie docenił refleksu oprawcy. Dudek ująwszy zdobycz w dziobie, znikł nam z pola widzenia.