Spotkanie z paziem królowej zawsze robi wrażenie i to nie tylko z powodu, że jest pięknie ubarwiony, ale przede wszystkim dlatego, że jest to nasz największy krajowy dzienny motyl. 

Przeczesując śródpuszczańskie łąki, w pewnej chwili dostrzegłem tego właśnie motyla. Nazwanie go paziem, jak ktoś kiedyś trafnie zauważył, nie jest zbyt fortunne, bo jaki tam z niego paź, to raczej książę, król kwiecistych łąk.

Spotkanie z paziem królowej nie należy do zbyt częstych, nawet w Puszczy Białowieskiej. Z tym większą radością, niczym małe rozbawione dziecko biegałem za nim po łące, a ten co kilka sekund zrywał się do lotu, by przysiąść na kwiecie kolejnego jastrzębca.

Oj zadbał on o moją kondycję! Muszę przyznać, że nie zawsze udało mi się dobiec na czas w dane miejsce, gdyż ten najwyraźniej niecierpliwy motyl nie odpoczywał zbyt długo. Przysiadał tylko na chwilę, jakby sprawdzając, z którego kwiatu nektar smakuje najbardziej.

Było jednak kilka takich chwil, gdzie chyba smakowało mu bardziej. Właśnie wtedy, gdy sięgał po pokarm przy pomocy ssącej trąbki, pozwolił mi się sfotografować. Mogłem wreszcie przyjrzeć mu się nieco dokładniej. Po raz pierwszy tak naprawdę rzuciła mi się w oczy czarna pręga na górnej części tułowia. Sprawiała wrażenie fantazyjnej grzywy. Również czułki są specyficzne, choć maczugowate, to jednak tak wygięte, iż przypominają główkę kija do golfa typu „fairways”. Przepraszam za to skojarzenie, ale nasunęło się jako pierwsze. Pewnie dlatego, że kiedyś, dawno, dawno temu miałem delikatną styczność z golfem. Być może także fakt, że wszystko działo się na łące, popchnął moją wyobraźnię właśnie w tym kierunku.

Zastanawiałem się, kiedy wam o tym powiedzieć - dlaczego niektórych motyli jest coraz mniej, dlaczego widzimy je coraz rzadziej?

Larwy motyli żerują na tak zwanych roślinach żywicielskich. Zazwyczaj dany gatunek związany jest ściśle z żerowaniem na niewielu gatunkach roślin. W przypadku pazia królowej lista ta obejmuje kilkanaście gatunków, ale część z tych roślin jest coraz rzadziej uprawiana, albo jest wykaszana w najmniej sprzyjającym dla pazia okresie. Skutkiem takich działań jest śmierć i spustoszenie.

Wystarczy wspomnieć, iż gąsienice wręcz uwielbiają marchew i koper, a któż w dzisiejszych czasach uprawia ogródki? Nawet tu, w Puszczy Białowieskiej? Nie mówiąc już o niechęci do dzielenia się owocami swojej ogrodniczej pracy z jakąś tam larwą.

Poza ogrodami paź chętnie żywi się biedrzeńcem, czy też leśnym dzięgielem, choć nazwa leśny jest nieco myląca. Roślina ta już dawno temu wyszła bowiem z lasu na jego skraj oraz na łąki. Jak nietrudno się domyślić, gąsienice i poczwarki mogą ucierpieć w pokosie, zanim zdążą przepoczwarzyć się w dorosłego motyla.

A może gdyby tak zachęcić mieszkańców regionu, by zadbali troszkę o różnorodność roślin na ich posesjach? Hmmm…. Pomogłoby to zapewne nie tylko paziowi, ale też wielu innym motylom.

Człowiek, gatunek ludzki jest ściśle związany z otaczającą go przyrodą, ale niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że świat przyrody jest również w wielu przypadkach zależny od człowieka. 

Cykl: „Wędrując po Puszczy”. Autor: Artur Hampel