W ciemności trudno podliczyć zgromadzone towarzystwo dzików. Jakże przy tym różni się od zwierzyny płowej - jeleni, saren i innych mieszkańców puszczańskich lasów; choćby nawet żubrów. Tamte wszystkie cichutko, jakby ich nie było. Stado ogromnych żubrów nie pozostawi po sobie śladów, nie widać najmniejszych szkód. Watahę dzików w czasie żerowania słychać już z daleka. Dzik je całym sobą - chrząka, mlaska, a zaatakowany przez współbiesiadnika kwiczy jak świnia domowa. Nic dziwnego, jest przecież jedynym przedstawicielem świniowatych, żyjących w Europie na wolności.
Typowy wszystkożerca, głównym jego pożywieniem jest roślinność: trawy, zioła, liście, korzenie, kłącza, jagody, grzyby, żołędzie, bukiew. Dzik nie pogardzi ślimakiem, robakiem, ptasim jajem czy też pisklęciem, jak uda mu się złapać to i mniejszym zwierzęciem, a także padliną. Zje wszystko co znajdzie - gniazdo trzmieli oraz mysz. Pokarm roślinny stanowi 90% jego pożywienia. Dla rolników to wielki szkodnik, niszczy przecież zasiewy, wyjada ziemniaki, w polu kukurydzy może „zamieszkać” aż do jej zbioru jesienią. Wataha traktuje wielohektarowe uprawy kukurydzy jako naturalne przedłużenie lasu. Miejsce żerowania dzika trudno pominąć, trudno go nie zauważyć. Zorana ziemia, wyrwana darnina, istne pobojowisko.