Wiosna w tym roku zdawała się przychodzić dość niechętnie do Puszczy Białowieskiej. Susza i dotkliwe, późne przymrozki, sprawiały, że rośliny i zwierzęta długo czekały na dogodne warunki powrotu się do życia. W końcu nastały deszcze, a noce stały się ciepłe i parne. Za dnia, coraz częściej promienie słońca przysyłają z kosmosu pozytywne, ciepłe promienie, budząc do życia wszystko to, co nie zostało jeszcze wybudzone.
Wyszedłem rano z domu, przy którym rośnie rozłożysty lilak. Wokół niego aż roiło się od pięknych, barwnych motyli. Były to rusałki osetniki raczące się słodkim nektarem. Przystępowały do pierwszych zalotów, by wydać potomstwo już w czerwcu.
Rusałki są znanymi wędrowcami, niestrudzenie migrującymi w naszej części świata pomiędzy Afryką i basenem Morza Śródziemnego, a Europą. Potrafią zbierać się w grupy liczące nawet tysiące sztuk. Razem przemierzają odległości kilkunastu tysięcy kilometrów. Nie jest to jedyny motyl migrujący, jaki znajduje się w puszczańskiej entomofaunie, ale o jego kuzynie opowiem innym razem.
Rusałka osetnik z wielu względów, nie tylko migracyjnych, choć tych przede wszystkim, jest od wielu lat przedmiotem poważnych badań naukowych. Obserwacji dokonuje się przy użyciu najnowszych zdobyczy techniki. Całkiem niedawno powołano projekt „Worldwide Painted Lady Migration ”, prowadzony przez Instytut Biologii Ewolucyjnej z Barcelony. Ośrodek ten bada zakres migracji i towarzyszące jej zależności oraz zachowania kolejnych populacji tego motyla.
Nauka nauką, ale zobaczmy na zdjęcia. Rusałka niewątpliwie bardzo cieszy ludzkie oko, a swoim pięknem ubarwia śródleśne polany i uroczyska. Wkrótce chmara rozpierzchnie się i będziemy go widywać już pojedynczo, by znowu podziwiać kolejne jego pokolenie.
Zanim do tego dojdzie, najpierw pojawią się gąsienice żerujące na ostach, ostrożniach a nawet pokrzywach. Można też ich wypatrywać na łopianie i podbiale, do czego bardzo zachęcam podczas odbywania puszczańskich wędrówek.
Cykl " Wędrując po puszczy". Autor: Artur Hampel