Gdzieś w oddali słychać było jedynie szelest. Ktoś nadchodził. W leśnej ciemności dostrzegliśmy odblask oczu. Kim jest ów nocny przybysz? Czyżby zbliżał się wilk? A może dopisze nam szczęście i wreszcie spotkamy rysia?
On tymczasem wychodził z gęstwiny, niczym bohater filmów grozy, zręcznie budując napięcie. Nie był to jednak ani wilk, ani ryś, ani tym bardziej zjawa. Naszym oczom ukazała się zaś znajoma sylwetka leśnego rudzielca. Lis zatrzymał się tuż przed obiektywem, z wdziękiem zamykając scenę. Nie do wiary, że wszystko trwało zaledwie sekundy.