Usłyszeliśmy delikatny odgłos łamanej gałęzi. Zatrzymaliśmy się, uważnie nasłuchując. Poranne światło jeszcze wzmacniało przepiękną zieleń, a dwa drzewa stanowiły ramę obrazu. Po chwili, tuż za pobliskim pniem pojawił się on. Rudo-biały łepek zastygł w bezruchu skupiony na leśnym poszyciu. Lis jeszcze długo wypatrywał zdobyczy. Nie zdecydował się jednak na skok. Wolnym krokiem oddalił się w głąb puszczy.