Przełom kwietnia i marca to idealna pora na nocną wycieczkę do lasu i nasłuchiwanie sowich dźwięków. Ptaki te wczesną wiosną odbywają gody, którym towarzyszą jedne z najpiękniejszych leśnych melodii. Po bogactwie wydawanych dźwięków, wprawny słuchacz określi nie tylko gatunek sowy, ale również płeć i emocje, które jej towarzyszą.
Z pewnością dość szybko natkniemy się na pohukiwania popularnego puszczyka. To głos samca nawołującego samiczkę i odgrażającego się równocześnie męskiej konkurencji. Na jego poszukiwania nie możemy jednak wybrać młodnika, ale starszy, liściasty las z drzewami bogatymi w dziuple.
Najmniejsza z sów - sóweczka, wydaje znacznie skromniejszy dźwięk, bliższy piskom niż hukaniom. W przeciwieństwie do większych sów, najłatwiej wypatrzyć ją wśród jodeł i świerków. Czasem wystarczy delikatnie zagwizdać, by ten drobny, ciekawski drapieżnik pojawił się tuż nad naszą głową.
Wrażenie na pewno zrobi na nas widok potężnego puchacza i jego głębokie „puuhuuu”, niosące się daleko wśród drzew, nawet przez kilkaset metrów. Przy sóweczce jest to prawdziwy gigant, rozpiętość skrzydeł dorosłej samicy sięga blisko 2 metrów. Nie nastawiajmy się jednak na łatwe spotkanie. Mimo sporych rozmiarów, puchacz należy raczej do skrytych gatunków i znacznie łatwiej go z dala usłyszeć niż zobaczyć.