W letnie miesiące na pewno spotkamy go na bagnach. Wierzby, osiki i bogactwo kwitnącej wokół mokradeł zieleni zrekompensuje zimową dietę.
Do wiosny jednak daleko, a wyschnięte trawy i gałęzie drzew liściastych tylko trochę wypełnią żołądek. Nie dostarczą też odpowiedniej dawki energii dla 400-kilogramowego łosia. Co zatem zrobić? Najlepiej przenieść się z bagien do lasu. Omijać dęby, a odnaleźć duże skupisko sosen, najlepiej tych młodych, których gałązki będą w zasięgu łosiowych zębów. Sosnowy młodnik to zimowe królestwo, w którym ponownie zejdzie się łosia rodzina. Nic dziwnego, igły tego drzewa zapewniają wysokokaloryczny pokarm, bogaty w białka i tłuszcze. Wystarczy by przetrwać nawet tęgie mrozy.