Drobne, białe baldachy kwiatów należą do… marchwi, tyle że dzikiej. Znajdziecie ją licznie, również na białowieskich łąkach. Co ciekawe, marchew ta jest przodkiem znanego i jakże smacznego warzywa, a zaletami wcale mu nie ustępuje. Nie dość, że jest również jadalna, to posiada wiele właściwości leczniczych - bogata w szereg witamin i olejków eterycznych. Stosowana jest w leczeniu schorzeń układu moczowego i pokarmowego, a także wykorzystywana w kosmetyce.

Dzika marchew zdecydowanie lepiej od warzywa odnajduje się w trudnych warunkach. Uwielbia brzegi lasu i pobocza dróg, a przy tym łatwo się rozsiewa. Wznosi się na wysokich, metrowych łodygach, i jak widzicie na zdjęciu, z czasem jej biały kwiatostan przysycha i zwija się do środka, przypominając wyglądem trochę koszyczek, albo ptasie gniazdo.

Latem roślina przyciąga owady zapylające: pszczoły, trzmiele, a także muchówki. Jest szansa, że dostrzeżemy też na niej gąsienice motyla - pazia królowej. My akurat, nie zastaliśmy ani trzmiela, ani pazia, odnaleźliśmy za to baldurka pręgowanego - chrząszcza z rodziny kózkowatych. Jego żółto-czarne pokrywy skrzydłowe możecie podziwiać na drugim zdjęciu. O ile larwy tego chrząszcza żerują w spróchniałym drewnie, to już osobniki dorosłe są jak najbardziej zainteresowane pyłkiem kwiatowym marchwi, który stanowi jeden z jego ulubionych przysmaków.