Gdy dla łań zbliża się termin porodu, przyszłe mamy muszą na chwilę zostawić swoje starsze, roczne potomstwo.  W żadnym wypadku nie jest to jednak porzucenie. Taka strategia po prostu zwiększa bezpieczeństwo „jeleniej rodziny”.

Świeżo urodzony cielak na początku ukryty jest w wysokiej roślinności, nie ma na sobie żadnych zapachów, a ubarwienie zapewnia mu idealny kamuflaż. Mama odwiedza go tylko na czas karmienia. Tym bardziej niewskazana byłaby obecność starszego rodzeństwa, które kręcąc się obok kryjówki młodego,  mogłoby niepotrzebnie wrócić uwagę drapieżników.

Starszy z rodzeństwa nie jest pozostawiony na pastwę losu. Nauka, którą zdobył do tej pory pod okiem mamy, wyposażyła go w podstawowe umiejętności przetrwania. Przebywa zresztą w odległości zaledwie kilkuset metrów od opiekunki. Jak widzimy, łania zadbała, by w jego ostoi nie zabrakło ani pożywienia, ani dostępu do wody. Radzenie sobie w pojedynkę jest więc dla niego trochę taką wyprawą na „pierwszy obóz”. Z jednej strony dobrym sprawdzianem, a z drugiej kolejną ważną lekcją na przyszłość.