Jak zwykle dała o sobie znać płochliwa natura łani. Wystarczył jeden niepokojący odgłos, aby przerażone pognały co sił w nogach. Nerwy na wodzy zachował natomiast czający się za drzewami byk. Wprawdzie nie rzucił się do ucieczki, ale na długo zastygł w bezruchu, wyraźnie zaskoczony paniką koleżanek. Nie jest z resztą wykluczone, że to jego mało delikatne ruchy stały się przyczyną całego zamieszania. Dalsze kroki stawiał już ze wzmożoną czujnością.