Wigilijny poranek przyniósł gęstą mgłę, która szczelnie zasnuła leśne polany. Kolejny dzień przemierzałem w poszukiwaniu łosiowego poroża, tym razem wybrałem się na wilgotne łąki porośnięte przez łoziny. To właśnie na młodych pędach krzaczastych wierzb uwielbiają biesiadować łosie.

Gdy dostrzegłem ciemną plamę na ziemi, pomyślałem, że najpewniej dziki przeorały glebę. Dopiero w obiektywie aparatu okazało się, że nie było to buchtowisko, ale ukryty w wysokiej trawie łoś.

Poroża nie znalazłem, ale spotkanie z okazałym bykiem sprawiło mi ogromną radość. Odprowadziłem go jeszcze wzrokiem, gdy właściwym sobie, powolnym krokiem znikał w gęstym olsie

Wuev