Jesienią, kiedy zieleń prawie zniknie z puszczańskich polan i ubierze pastelowe szaty, gdy wysokie turzycowiska przytulą się już do ziemi, wówczas łatwiej znaleźć ukryte w plątaninie suchych fragmentów roślin skarby. Ostatnio udało mi się trafić na objedzoną czaszkę młodego koziołka, z nieco wyblakłymi parostkami - najprawdopodobniej, któryś z puszczańskich drapieżników wyniósł ją z lasu, by posilić się resztkami upolowanego wcześniej samca. Wędrówka fragmentów dzikich zwierząt może mieć długą historię, a odległości na jakie są przenoszone mogłyby nas mocno zaskoczyć.