Pod koniec drugiej dekady grudnia, na stawie w Topile pojawiła się trójka młodych, tegorocznych łabędzi niemych. Najodważniejszy podpłynął całkiem blisko, dając się filmować podczas porannego posiłku. Pozostała dwójka trzymała się już nieco dalej. Dorosłych nie było, co oznacza, że ptaki są już samodzielne i muszą liczyć wyłącznie na siebie.
Pisklęta łabędzi niemych różnią się od młodych krzykliwych przede wszystkim tym, że później ich pióra nabierają śnieżnobiałej barwy. Ptaki są bardziej krępe, z mniej wyprostowaną, krótszą szyją. A skoro już wspomniałem o krzykliwych, to obserwując młodą trójkę niemych, usłyszałem delikatne trąbienie w oddali. Czwórka krzykliwych, lecąc tuż obok stawów, ponad lasem, odzywała się między sobą, jakby miały coś ważnego do zakomunikowania. Tego samego dnia widziałem jeszcze trzy osobniki krzykliwych, tym razem głęboko w puszczy. Zapewne rozpoczęły się intensywniejsze przeloty w poszukiwaniu lepszych miejsc do przetrwania zbliżającej się zimy.