Zmarznięta ziemia i gruba warstwa śniegu mogłaby stanowić większe wyzwanie w zdobyciu pokarmu. Lisy są jednak przystosowane do najtrudniejszych warunków. Wyostrzony słuch i węch pozwoliłby im namierzyć ofiarę nawet i w takich warunkach. 

Tymczasem to co widzimy, to zalewie blade echa zim, które przecież jeszcze nie tak dawno, trzymały białowieskie lasy w kilkumiesięcznym, mroźnym uścisku. Cieniutki, biały puch pojawił się tu na krótko i wręcz ułatwiał drapieżnikom zdobycie pokarmu, zwłaszcza tym młodszym, mniej doświadczonym łowcom. Na wybielonej polanie, ofiara była widoczna niemal jak na doni.