Poranny spacer skrajem dzikiego zbiornika w Topile i przedzieranie się przez młode olsy, przyniosły niezwykłą i piękną niespodziankę. Oto lodowe włosy, powstające przy udziale grzyba łojówki różowawej, pojawiły się na obumarłych gałązkach olszowych. Taki cud natury pojawia się wyłącznie w specyficznych warunkach pogodowych - gdy w powietrzu utrzymuje się wilgoć i nastanie przymrozek.
Największe skupienie kryształków lodu zamknięte w delikatnych smużkach, miało pół metra długości - to był prawdziwy gigant, największy jaki widziałem.