
Tak bliskie spotkanie z wydrą i to w środku dnia jest nie lada gratką! Szczęście jest jednak obopólne, bo oto nasz sprytny drapieżnik wyciąga z puszczańskiego strumyka przysmak za przysmakiem. Najpierw z gęstego brzegu wyłowił zaskoczoną żabę, którą długo smakował przytrzymując sobie przednimi łapkami. Ledwie zdążył się uporać z płazem i na powrót zanurzył głowę w wodzie, a już udało mu się schwytać kolejną ofiarę - tym razem niewielką rybkę.