
Gdy tylko spadnie trochę śniegu, powraca też ptasia zimowa „banda” - mazurki trznadle i sójki wspólnie szukają szczęścia na leśnych obrzeżach. Brakuje im teraz tłustych owadów, chrząszczy i larw motyli, które w okresie letnim szczodrze dawały niezbędne do życia kalorie. Zima oznacza dla tej gromady ścisłą dietę roślinną, a każdy dzień to walka o przetrwanie.
W pogoni za pożywieniem wygrywają najwięksi i nie trudno dostrzec, kto „rozdaje tu karty”. Sójki sprytnie podzieliły między sobą roślinne eldorado, odpędzając od stołówki mniejszych kamratów. Wróblowate znają swoje miejsce, kręcą się dookoła i zawsze sprawiają wrażenie, że jest ich znacznie więcej, niż dałoby się policzyć. Choć może w tym gigantycznym zamieszaniu tkwi właśnie metoda i wówczas łatwiej o cenny kąsek?
Dla mazurków zima stanowi szczególne wyzwanie, ich waga to niespełna 30 g, a cienka warstwa tłuszczu nie ochroni zbyt długo przed niską temperaturą. Stała dostępność pokarmu i ciepłe schronienie są więc kluczowe dla przetrwania tych delikatnych mieszkańców puszczańskich obrzeży.