Zanim odleciały w cieplejsze strony Morza Śródziemnego, udało nam się je spotkać wczesną jesienią u nas, w Puszczy Białowieskiej. A nagranie słonek wcale nie jest takie proste, bo to mistrzynie kamuflażu.

Szaro-bure barwy piór idealnie wpasowują się w najniższe piętro lasu, które dla słonek jest nie tylko miejscem odpoczynku, ale i bazą pokarmową. W Puszczy Białowieskiej zasiedlają wilgotne lasy mieszane o gęstym podszycie. Ich kryjówka to wyścielone trawami zagłębienie w ziemi, dobrze ukryte wśród krzewów i liści. Na żer wychodzą dopiero pod osłoną nocy.

Bazę pokarmową słonki stanową głównie bezkręgowce. W poszukiwaniu pokarmu przemierza podmokłe tereny, sondując glebę długim dziobem. W ten sposób sięga po ulubione owady, pajęczaki, skorupiaki, czy pierścienice.

Słonki przez swój naziemny tryb życia  są też oczywiście łatwym celem dla leśnych drapieżników. Wypracowały jednak i swoje systemy obronne. W unikaniu zagrożenia pomaga nie tylko szarawe ubarwienie, ale i mocne nerwy. Słonka, by pozostać niewidoczną, kuli się w sobie i nieruchomo przylega do ziemi. Sztuką jest oczywiście, by w porę wyczuć ten moment, gdy jednak drapieżnik okaże się bardziej bystry… Wówczas jedyną opcją pozostaje ucieczka.

A skoro już mowa o ucieczce, to słonki potrafią nie tylko uratować swoją skórę, ale także i ocalić życie potomstwa. Samice mają swój sposób na transport młodych. Chwytają pisklaki między nogi, a długi dziób i z tym najcenniejszym „ładunkiem” wzbijają się do lotu.