Maj oraz czerwiec to czas, gdy w Puszczy Białowieskiej przychodzi na świat nowe pokolenie leśnych mieszkańców. Ich pierwsze tygodnie są bardzo trudne. Nie tylko muszą nabrać sił i zaadoptować się do nowego środowiska, ale stanowią też wyjątkowo łatwy cel dla drapieżników. Niestety zdarzają się sytuacje, w których zagrożeniem dla małych zwierząt okazują się także ludzie.
Niedoświadczeni turyści, spotykając w lesie samotne zwierzęta, próbują nieść im zupełnie niepotrzebną pomoc. Brak wiedzy i źle rozumiana troska, mogą w takim przypadku doprowadzić do tragedii. Musimy pamiętać, że u wielu gatunków zwierząt, oddzielna kryjówka potomstwa, zapewnia im najlepsze bezpieczeństwo. Tak jest choćby u saren, czy zajęcy. Młode koźlaki pozbawione są naturalnego zapachu, a cętkowane ubarwienie pozwala im idealnie wtopić się w wysoką roślinność. Sarna odwiedza swoje maluchy tylko na czas karmienia, bo jej stała opieka przyciągnęłaby uwagę drapieżników.
Nie próbujmy w żadnym wypadku niepokoić też innych młodych mieszkańców puszczy. Tym bardziej, że podejście do łoszaka, czy małego żubra może się dla nas bardzo źle skończyć. Dorosłe łosze i krowy przebywają zazwyczaj w pobliżu potomstwa, bez wachania zaatakują intruza, który spróbuje naruszyć bezpieczną odległość.
Jeszcze łatwiej jest teraz o spotkanie z młodymi ptakami, wiele z nich stawia pierwsze kroki poza gniazdem. Podloty choć opuściły już rodzinną kryjówkę, często znajdują się jeszcze pod opieką dorosłych. Rodzice przynoszą im pokarm i uczą nowego środowiska. Jeśli więc pisklaki nie mają widocznych ran, zostawmy je w spokoju.