Gdzie trochę błota, tam zaraz i dzik. W tak rozległym grzęzawisku bez problemu zmieści się cała rodzina. Nic dziwnego, że locha właśnie tutaj przyprowadziła warchlaki. Gdy te zobaczyły co się szykuje, mama wprost nie mogła za nimi nadążyć. W przeciwieństwie do młodych jeleni, które trzeba było zachęcać do kąpieli, warchlaki same rwały się do grząskiego błota. Ogony w górę i hop, jeden za drugim, niemal na wyścigi wskakiwały do głębokiej kałuży. Błotne szaleństwa, to jedna z ich ulubionych zabaw. Taplaniu i moczeniu nie było więc końca.