Spotkanie z wilkiem za każdym razem jest wyjątkowe. Tego dnia padał obfity śnieg, a silny wiatr dodatkowo zniechęcał do leśnych wypraw. W takich warunkach prawdopodobieństwo spotkania w puszczy drugiego człowieka jest niewielkie, rośnie za to szansa na spotkanie ze zwierzętami, których zmysły działają zacznie słabiej niż w normalnych warunkach.
Pokryta bielą puszcza wyglądała jak kraina z bajki, jednak nagły łoskot łamiącego się pod naporem śniegu drzewa, zdecydowanie wyostrzył za to moją czujność. Poruszałem się wyłącznie drogami, żeby choć trochę zwiększyć poczucie własnego bezpieczeństwa. Tymczasem śnieg oblepiał moje ubranie tak, że co kilka minut zrzucałem z siebie kolejny, mokry kamuflaż.
Wilcza rodzina wyłoniła się zupełnie niespodziewanie, jakieś trzydzieści metrów ode mnie. Szybko chwyciłem aparat i dalszą obserwację prowadziłem już przez obiektyw. Pierwsza para, dorosłych, dała susa w głębokim śniegu wprost do lasu. Cierpliwie czekałem co wydarzy się dalej. Po kilku sekundach przyszedł czas na potomstwo. Okazało się, że jest ich trojka. Miałem szczęście, choć gdy nasze spojrzenia spotkały się na dłużej, czułem dreszcze niepokoju. Mijając miejsce gdzie wataha przebiegła tryb, jeszcze kilka razy oglądałem się za siebie niepewnie. Mimo świadomości, że wilki boją się człowieka, natura i mnie wyposażyła w odruch strachu, nad którym mogłem w pełni zapanować.
Gdy wróciłem przemoknięty do domu, po raz kolejny uświadomiłem sobie, że warto poświecić trochę zdrowia dla tych niezwykłych emocji i wspomnień, które zostają ze mną na długo.